Polscy szczypiorniści są już
w Brazylii, gdzie cierpliwie czekają na rozpoczęcie igrzysk
olimpijskich. W środę zagrają ostatni kontrolny mecz z Tunezją. - Nie
myślimy o wyjściu z grupy, czy innych celach. Po prostu liczy się każdy
kolejny mecz - mówił przed wylotem do Rio Piotr Wyszomirski.
Aneta
Dorotkiewicz: Ostatni mecz jaki rozegraliście w Polsce,
to mecz z Motorem w Legionowie. Jak ocenisz to spotkanie?
Piotr Wyszomirski: Ten mecz był mniej więcej podobny
do poprzedniego, który rozegraliśmy w Kielcach. Wygraliśmy dziesięcioma
bramkami. Może mamy jeszcze spore rezerwy w grze i musimy poprawiać się
z treningu na trening, z meczu na mecz. Przed meczem z Brazylią gramy
jeszcze sparing z Tunezją. To spotkanie da nam odpowiedź na pytanie
w jakiej jesteśmy formie. I cóż... jedziemy do Rio!
Porównując dwa mecze z Motorem do tych spotkań z Katarem... Te ostatnie chyba lepiej wyglądały.
Oczywiście, ze tak. Te mecze z Katarem, to były spotkania po ciężkim
obozie w Arłamowie, także troszkę czuliśmy ten obóz w nogach. Myślę,
że to była główna przyczyna słabszej dyspozycji. Mam nadzieję,
że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
A propos wyjazdu do Arłamowa. Trener dał wam w kość?
Tak (śmiech). Dał nam w kość, ale trzeba powiedzieć, że mieliśmy super
warunki, odnowę, jedzenie... wszystko to było na super poziomie. Także
mam nadzieję, że to wszystko zaprocentuje w Rio.
A jak wygląda atmosfera w drużynie przed igrzyskami? Jest spięcie, czy bardziej tworzycie dream team?
Powiem tak... na razie nastawiamy się na najbliższy mecz, a więc ten
z Tunezją. Spotkanie z Brazylią mamy gdzieś z tyłu głowy. Chcemy wygrać
z każdym przeciwnikiem. Nie myślimy o wyjściu z grupy, czy innych
celach. Po prostu liczy się każdy kolejny mecz.
Karol
Bielecki będzie chorążym naszej reprezentacji. Słyszałeś o tej złej
passie chorążych, która od wielu lat prześladuje polską reprezentację?
My nie wierzymy w zabobony (śmiech).
Bardzo dobrze! Liczy się pozytywne nastawienie.
Dokładnie tak. U nas przesądy nie istnieją.
Macie za sobą ślubowanie. Był to dla was wyniosły moment?
Na pewno. Był to fajny moment, szczególnie dla tych, którzy pierwszy raz
w tym uczestniczyli. Mamy kilku olimpijczyków, którzy byli już
w Pekinie. Naprawdę fajne uczucie.
Pozostaje trzymać kciuki :)
OdpowiedzUsuń