Fot: anett |
Mariusz Pudzianowski od kilku miesięcy przygotowuje się do kolejnej walki. Zawodnik pracuje u boku Piotra Jeleniewskiego w PJ Promotion Group, które w ostatnim czasie nawiązało współpracę z Ankosem Zapasy Poznań. Były strongman podkreślał, że wszystko przebiega zgodnie z planem. - Tak naprawdę ze zdrowiem jest wszystko w porządku. Były oczywiście jakieś drobne urazy, nadciągnięcia, ale one pojawiają się u każdego. Ogólnie wszystko idzie w dobrym kierunku - komentował fighter.
A co "Pudzian" sądzi o współpracy z nowym trenerem? - Praca z Piotrkiem Jeleniewskim układa się bardzo dobrze. Wszystko idzie zgodnie z planem. Piotrek zapewnia wszystko to, co powinno być. Układa plany treningowe, podsyła odpowiednich chłopaków do treningów. To jest właśnie jego zadanie. On przychodzi i wszystkiego pilnuje. My sobie trenujemy, a on obserwuje i podpatruje błędy, które później staramy się wyeliminować - ocenił Pudzianowski.
Pierwszy szkoleniowiec zawodnika z Białej Rawskiej w jednym z wywiadów pokusił się o stwierdzenie dotyczące byłego podopiecznego, że "to czy wygra, czy przegra zależy wszystko od pieniędzy". Sam zawodnik unika tego tematu. Kiedy zapytałam go o komentarz do słów Mirosława Oknińskiego usłyszeliśmy: Proszę następny zestaw pytań.
Fot: anett |
Przeciwnikiem Pudzianowskiego podczas KSW27 będzie Oli Thompson, który przegrał pojedynek z Karolem Bedorfem, a w drugiej walce pokonał Kamila Walusia. "Pudzian" jednak nie obawia się swojego rywala. - Obawiam się jedynie ewentualnej kontuzji. Oczywiście jeżeli wychodzimy do ringu, to po to, żeby się bić, a nie po to, żeby się głaskać. Możemy się poza ringiem lubić, ale gdy wchodzimy do ringu jest wojna i koniec. Później podniesiemy się razem i idziemy weseli - powiedział zawodnik.
Polsko-angielski pojedynek jest zakontraktowany na dwie rundy po pięć minut. Zarówno włodarze, jak również sam fighter podkreślają, że od następnego roku wszystko ulegnie zmianie i "Pudzian" będzie bił się w pełnym wymiarze czasowym. - W tym roku kończy mi się kontrakt, który wcześniej podpisaliśmy. W umowie było napisane, że walki są na dystansie dwa razy po pięć minut, plus ewentualna dogrywka. Jednak już od nowego roku wchodzę na trzy razy po pięć. Ten kontrakt mi się skończy i w kolejnym już będzie zawarte, że walki będą na normalnym dystansie. Wszyscy mówią, że ja się tego boję. Otóż nie, nie boję się tyh trzech rund. Minęło pięć lat, więc spokojnie. Niedługo zobaczycie mnie na pełnym dystansie, albo i nie, jeżeli będę kończył przed czasem (śmiech) - zakończył Pudzianowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz