Fot: anett |
anett: Nie udało się wam przedłużyć rywalizacji ze Skrą Bełchatów. Co się stało w czwartym secie? Byliście bliscy doprowadzenia do tie-breaka.
Marcin Nowak: Co się stało? Myślę, że Skra była lepsza i wygrała. Proste. To, że momentami rzeczywiście graliśmy fajnie to raz, a dwa to to, że nie umieliśmy utrzymać całego spotkania, czy całego seta na takim poziomie. To jest nasz największy problem naszego zespołu, bo jesteśmy w pewnych elementach słabsi i technicznie, i indywidualnie. To powoduje, że z takimi zespołami jak Skra przegrywamy.
Które z tych trzech ćwierćfinałowych spotkań było dla was najtrudniejsze?
Myślę, że pierwszy i poniedziałkowy mecz były bardzo podobne. W tym pierwszym było dużo momentów dobrych dla nas. Mieliśmy więcej szans na ugranie czegoś więcej. Drugie spotkanie, poza pierwszym setem, w którym graliśmy rewelacyjnie i w końcówce Mariusz Wlazły rozstrzelał nas zagrywką, było zdecydowanie słabsze. Później przegraliśmy dwie partie i całe spotkanie. W trzecim meczu zagraliśmy dobrze, ale się nie udało.
Następne mecze zagracie z Czarnymi Radom. To dla was dobrze, czy źle?
Wychodzimy i wygrywamy (śmiech). Przegraliśmy z nimi dwa spotkania w rundzie zasadniczej. Teraz koniecznie trzeba wygrać. Jak to się mówi "do trzech razy sztuka". Myślę, że jesteśmy w stanie z nimi wygrać. To nie jest Bóg wie jaka drużyna. Grali bardzo fajnie w rundzie zasadniczej, gdzie rozegrali dużo ciekawych spotka. My jednak też się pozbieraliśmy i graliśmy fajną siatkówkę. Myślę, że na kolejnych spotkaniach z tym zespołem staniemy na wysokości zadania i w końcu z nimi wygramy. Ja bym tego bardzo chciał, a Kuba [Jakub Bednaruk przyp. red.] to już w ogóle. Na pewno będzie robił wszystko byśmy wygrali to spotkanie. Wiem jak się szykował do tych wcześniejszych meczów, jak przeżywał porażki, które były. Radom jest mu bliski i będzie chciał za wszelką cenę udowodnić, że to jego zespół jest lepszy od tamtego.
Jednak wasz trener ma małe problemy kadrowe. Nawet w tym meczu było momentami widać, że brakuje chociażby Artura Szalpuka.
Nie wiadomo, czy go akurat zabrakło. Artur ma dobre elementy rzemiosła siatkarskiego, jak również złe. Jest dobry w ataku i na bloku, ale gorzej idzie mu w przyjęciu, gdzie potrafi parę razy pod rząd posłać piłkę w tak zwane buraki. On się wtedy dekoncentruje i później inne elementy też mu nie wychodzą. Na razie jest za wcześnie, żeby wrócił po tej przerwie, którą miał. Kuba nie pozwolił mu wystąpić, nie zgłosił go do dwunastki. Myślę, że Artur liczył na to, ale jeszcze przyjdzie na niego czas. Jeszcze się nagra w swojej karierze.
Politechnika nie ma szans na medale, ale chciałabym wiedzieć, kogo pan sobie upatruje w roli tegorocznych mistrzów?
Nie będę ukrywać, że od początku sezonu liczyłem na Skrę. Ta słaba gra Kędzierzyna, która była od początku trochę przyćmiła ich obraz. Jednak oni powoli się odradzają i pokazują jakim są silnym zespołem. Też będą się liczyli. Chyba na ostatnim miejscu z tej całej czwórki, która pewnie będzie bić się o medale, obstawiałbym Rzeszów. Nie wierzę, że po raz kolejny, jak ja to mówię... Albo nie będę używał tego wyrazu, bo później będą jakieś niedomówienia (śmiech). Na dzień dzisiejszy Resovia jest najsłabszym zespołem. ZAKSA, Jastrzębie, albo Bełchatów będą bić się o złoty medal. Przynajmniej dla mnie. A jak będzie, to boisko to zweryfikuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz