Fot: anett |
anett: Strasznie pechowa ta gala KSW26. Kontuzja goni kontuzję. Przy układaniu karty głównej chyba nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy.
Martin Lewandowski: Dwudziesta szósta gala przed nami, ale co galę mamy jakieś zmiany. Natomiast ta gala jest wyjątkowo pechowa, bo akurat mieliśmy pięć zmian poważnych nazwisk. To po prostu psuje całą naszą układankę. Walki oczywiście są planowane znacznie wcześniej. My je publikujemy, ale wcześniej musimy mieć dogadane kontrakty. Te zestawienia są przez nas przemyślane, ale czasami zdarza się, że przypadkowi zawodnicy stają obok siebie i wtedy liczymy już tylko na to, że dadzą z siebie wszystko. To jest przykre, ale również i kosztowne z drugiej strony. Także reasumując to jest dla nas największy problem. Dla fanów jest to chwilowe rozczarowanie, a dla nas znacznie dłuższa "zabawa".
A propos kibiców, to mimo wszystko część z nich kupiła bilet z uwagi na Karola Bedorfa, którego nie zobaczymy w sobotę. To strata również dla nich.
Oczywiście... Na to nie mamy jednak wpływu.
W środę ta przykra wiadomość obiegła cały świat MMA. Czy Federacja KSW otrzymała już pełne informacje?
Jest ocena medyczna, oświadczenia. Karol ma pęknięty kręg. Podczas finalnej fazy treningowej, sparingowe próbował wejść w nogi i bardzo niefortunnie uderzył głową w ścianę. Zobaczymy jak długo będzie się leczył i jak długo będzie trwała ta rehabilitacja. Myślę, że zobaczymy go w październiku w Szczecinie. Maj na pewno nie, bo mamy tam już Mameda i "Pudziana". Jeszcze może będzie jakaś gala wakacyjna, ale nie sądzę by tak szybko wrócił do zdrowia.
W sobotę w ringu zobaczymy kilka nowych twarzy. Czego pan się po nich spodziewa?
Nie wiem. Co prawda są to debiutanci u nas, w ringu KSW, ale z reguły są to zawodnicy, którzy już swoje pierwsze kroki mają za sobą. Nawet Kuba Kowalewicz, który jest zawodnikiem ogłoszonym w tym tygodniu przyjął bardzo poważne i wymagające wyzwanie. Sergej Grecicho jest bardzo wymagającym zawodnikiem. Szczerze mówiąc staram się nie wkręcać się w takie typowanie. Z jednej strony, mi jako współwłaścicielowi jest niezręcznie mówić o tym. Staramy się po prostu nasze zestawienia doprowadzać do tego, by zawodnicy mieli równe szanse w momencie gdy zabrzmi pierwszy gong. Później to już wszystko jest w rękach zawodników. Wtedy ich przygotowania ciężkie, lub mniej ciężkie wychodzą.
A na którą walkę czeka pan najbardziej? Na Materla vs. Silva?
Tak, zdecydowanie. To jest główne ciacho wieczoru. Jestem wkurzony, że dopiero jest czwartek. Chciałbym, żeby już była sobota.
Wspomniał pan o gali w Szczecinie, gdzie jest Berserkers Team. W takim razie czy zawodnicy Ankosu Zapasy Poznań i Arrachionu Olsztyn mają szansę na galę w ich miastach?
To jest bardziej skomplikowany proces. Hala to pierwsza rzecz jaka musi być i musi ona spełniać odpowiednie warunki, minimalne, podstawowe dla nas. Druga sprawa to jest to, że pojechaliśmy do Szczecina, bo akurat prezydent miasta nas zaprosił. Nie ukrywam, że to był w dużym stopniu bodzieć. Wsparcie miasta jest bardzo istotne w tych naszych galach.
Dziękuję bardzo za wywiad.
Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz