W niedzielnym finale biegu na 60
metrów przez płotki mężczyzn byliśmy świadkami zaciętej rywalizacji
amerykańsko-francuskiej. W tej walce o złoto lepszy okazał się Omo
Osaghae. Amerykanin uzyskał najlepszy czas zanotowany w tym roku
na świecie.
Sprinter po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium. Nic więc dziwnego, że nie ukrywał swojej radości. - Jestem
bardzo szczęśliwy. To mój pierwszy złoty medal. Ciężko na niego
pracowałem, a dzisiaj okazało się, że treningi nie poszły na marne. To
dla mnie niezwykle udane mistrzostwa. Nie do końca byłem pewien swojej
dyspozycji, ale mocne przygotowania zaprocentowały. Czuję się
niesamowicie - mówił tuż po biegu Omo Osaghae.
Największym rywalem Amerykanina był Pascal Martinot-Lagarde,
który przez ekspertów był stawiany jako faworyt finałowego biegu.
Jednak ostatecznie zajął drugie miejsce. Różnica czasów między tymi
zawodnikami wynosiła zaledwie 0.01 sekundy. - Pascal to bardzo dobry
biegacz. Zdecydowanie był moim najgroźniejszym rywalem. Miałem
minimalną przewagę nad nim, więc tym bardziej mogę powiedzieć,
że Francuz jest solidnym zawodnikiem - ocenił.
15. Halowe
Mistrzostwa Świata zbierają same pozytywne opinie. Również złoty
medalista na 60 metrów przez płotki był zadowolony z organizacji
zawodów. - To jest świetny konkurs. Organizacja jest na wysokim
poziomie. Również sportowcy nie przyjechali tutaj w celach rekreacyjnych
i pokazują, że stać ich na wiele. Bardzo pomaga nam polska publiczność,
która cały czas nas dopinguje. To coś wspaniałego - zakończył Osaghae.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz