piątek, 5 grudnia 2014

Martin Lewandowski przed KSW 29

Szóstego grudnia w Krakowie odbędzie się kolejna gala organizowana przez Federację KSW. O poszczególnych walkach, zawodnikach, Kraków Arenie, następnej gali i... tatuażach zechciał opowiedzieć jeden z właścicieli polskiej federacji - Martin Lewandowski.

Martin Lewandowski, fot. anett

anett: Zaledwie kilka dni dzieli nas od gali. Czy organizacyjnie wszystko jest dopięte na ostatni guzik? Czy jest stres, a może jakieś obawy?
Martin Lewandowski:
Zawsze są obawy, oczywiście. Nie ma czegoś jak impreza zamknięta. Ona będzie tak naprawdę zamknięta tydzień po gali, ponieważ to jest żywy event. W tym przypadku trzeba wszystkiego dopilnować. To się samo nie zrobi. To trzeba zrobić, wyprodukować, przemyśleć. Tak jak mówiłem, impreza będzie zamknięta tydzień po gali. Wtedy będziemy też rozliczeni i wszystko będzie poskładane na miejsce. Stres? Zawsze jest stres, że coś się nie powiedzieć. Do niedawna był to stres z obawą przed kolejnymi kontuzjami. Mamy też nową halę i może nas tam zaskoczyć dużo rzeczy, trochę takich elementów, na które nie mamy wpływu. Nawet jeżeli mamy to nie wiemy do końca jak to wyjdzie, ponieważ tak jak mówiłem stawiamy w tej hali pierwsze kroki. Jeżeli robilibyśmy galę w znanej nam hali, to znamy zagrożenie i wiemy czego musimy unikać. To tak w skrócie.

Zapytam teraz o walki. Na początek pojedynek Radomskiego z Piskorzem. Przegrana wyeliminuje jednego z nich z Federacji KSW?
Oczywiście są takie obawy. Co prawda chłopcy mają trochę niefortunne te swoje przegrane. To nie było tak, że przeciwnicy ich zdeklasowali. Były one może związane lekkimi kontuzjami i tym, że zawodnicy nie wychodzili do walki w pełni swoich sił. To były obiektywne przyczyny, które uniemożliwiły im w pełni pokazanie swoich umiejętności.

Narkun i Reljić jest eliminatorem. Który z nich bardziej zasłużył na walkę o pas?
Jeden i drugi. Bardziej popularny i zasłużony dla MMA jest niewątpliwie Goran, natomiast Narkun na polskim rynku od paru lat zdecydowanie utrzymuje się w czołówce. Mamy tutaj zestawienie polskiego topowego light heavyweight ze światowym light heavyweight. Goran u nas nie ma jakiejś bujnej historii, ale przez swoje przeszłe dokonania zdecydowanie jest to dobra walka na to, by nazywać ją eliminatorem.

Strus kontra Silva - w Internecie krąży opinia, że Piotrek nie ma najmniejszych szans z Jayem. Czy pan również tak uważa?
Nie. To nie jest tak. Możemy tutaj się odnieść do walki Strus vs. Abu, bądź Strus vs. Aziz, gdzie były pewne nieśmiałe werdykty jak sobie w nich Strus poradzi. Tutaj też nie byłbym śmiały w tych tezach. Wiadomo, że Jay ma za sobą świetne pojedynki z Materlą i każdy to pamięta. Pamiętamy jeszcze, że Jay zdążył też przegrać kolejną walkę, batalię z Materlą. Strus natomiast ma bardzo udany, moim zdaniem, pojedynek z Abu. Wszystko to sprawia, że nie byłbym tutaj pewny.

Może będzie niespodzianka.
Może być niespodzianka. Piotrek jest bardzo zmotywowany. Nawet bardziej niż przy Abu. To też daje dodatkowego kopa zawodnikowi, więc może zobaczymy zupełnie innego Strusa.

Jednym z najważniejszych pojedynków gali będzie pojedynek Pudzianowskiego z Nastulą, który kończy karierę. Jaki wynik tej walki pan typuje?
Nie wiadomo czy kończy karierę.

Zostawił tylko jeden procent szans na to, że nie.
Dokładnie i ten jeden procent może zaważyć. To jest tylko mówienie...

Czyli Federacja KSW chce go przekonać?
Myślę, że to nawet nie jest kwestia przekonania, bo na to nie będziemy mieli wpływu mówiąc szczerze. To będzie wynik tego jak on w rodzinie się porozumie. Tutaj kobiety, które go otaczają, czyli dwie córki i żona mają tutaj największy wpływ. Nie ma co tutaj czarować. One po prostu nie chcą by tata, czy mąż walczył. To jest moim zdaniem największy powód. Dla Pawła, jako sportowca, on jeszcze by ze trzy lata pogazował na ringu. Jeżeli ta walka mu dobrze pójdzie i okaże się, że będzie to trochę inny Paweł Nastula, to myślę, że on nabierze takiej ponownej chęci do tego, by nie kończyć jeszcze tego. Nie mówmy, że on kończy karierę. Oczywiście jest już po czterdziestce i jest to wiek, który zasługuje na tą sportową emeryturę. Jeżeli jednak wygra, albo zremisuje z Pudzianem, to wydaje mi się, że jego podejście do MMA się mocno zmieni.

Ostatnią walką sobotniej gali będzie pojedynek Khalidova z Cooperem. Czy również pana zdaniem Brett jest przez polskich fanów MMA niedoceniany? Niektórzy śmią twierdzić, że Mamed wcale nie będzie miał łatwego zadania w tej walce.
Oczywiście. Teraz, jak wiemy, Mamed boryka się z kontuzją, która jest zawsze niedobrym elementem. Chociaż Mamed parę razy wychodził z poważniejszymi kontuzjami i walczył. Ta adrenalina przed walką i chęć zwycięstwa robi swoje, że zawodnicy potrafią wtedy walczyć ze złamanymi kończynami i dawać kapitalne walki. Ta kontuzja może jednak wpłynąć na to, że nie będzie to taki elastyczny Mamed jakiego widzieliśmy. Nie wiem... Nie chcę tutaj nic podpowiadać, tylko mówię, że kontuzja jest zawsze minusem dla zawodnika. Wracając do Bretta, to jest on niedoceniony, ale myślę, że to wynika z tego, że rozgrzaliśmy do czerwoności publikę Tomkiem Drwalem. Za granicą zdecydowanie Cooper vs. Khalidov jest lepszym zestawieniem. Jest to zrozumiałe, ponieważ walka Mameda z Drwalem wisi w powietrzu, tak jak wisiał pojedynek Pudziana z Nastulą. Miała być, została ogłoszona, ludzie już byli nakręceni, więc była już sytuacja, że mówiąc tutaj kolokwialnie każdy sobie te kły ostrzył. Nagle wychodzi Cooper i nikt tego Drwala nie jest w stanie zastąpić. Ja mam tego świadomość, natomiast pod względem technicznym wydaje mi się, nie ujmując Drwalowi, są pewne płaszczyzny, w których Cooper jest lepszy i tam pewnie będzie szukał rozwiązania walki z Mamedem. Poczekajmy, ponieważ to wszystko jest łatwo ocenić, ale wielokrotnie już mieliśmy taką historię, że wyniki były obstawiane, a okazywały się kompletnie inne.

Federacja ma problem ze znalezieniem odpowiedniego rywala dla Mameda. Najlepsi zawodnicy są w innych federacjach. Na czym skupiacie się podczas poszukiwań?
Szczerze przyznam, że się to zmienia. Jeszcze dwa lata temu musiało to być jakieś duże nazwisko, z dobrym rekordem, z dobrą historią. Teraz, tak jak pani mówi, nie ma zbyt wielu takich zawodników, więc kierujemy się umiejętnościami zawodnika i tym, z jak silnymi przeciwnikami walczył. To jest teraz dla nas priorytet w wyznaczaniu przeciwnika dla Mameda. Nawet nie liczy się nazwisko, bo mieliśmy kilka nazwisk, które nas rozczarowały, a były to, jak to się mówi big names. Teraz musi to być po prostu solidny, mocny przeciwnik.

Niedawno odbył się 5. Amatorski Puchar KSW. Jak pan oceni jego poziom. Czy było lepiej, czy raczej zainteresowanie było mniejsze? Co pan sądzi o młodzieży w MMA, która poprzez wasz puchar dostaje swoje szanse?
Nie ukrywam, że te polityczne historie, czyli wybory przyćmiły nas, a po drugie to frekwencja była mniejsza. Część zawodników po prostu nie dotarła z różnych przyczyn. Bardzo dużo ludzi się zgłosiło, ale później z jakichś osobistych przyczyn nie dotarła. To tak już będzie. Raz będzie hitowa edycja, raz będzie z mniejszym echem. Ważne jest, żeby puchar się odbywał, żeby był regularnie i żeby przyświecał ten sam cel, czyli promocja MMA. To nie jest dla nas dochodowa, komercyjna zagrywka. Chcemy po prostu rozwijać tą dyscyplinę. To jest nasz główny cel. Przez to, że my rozwijamy tą dyscyplinę, to liczymy, że w przyszłości będziemy korzystali z tych zawodników. Poinformowaliśmy, że jedna osoba z ostatniego pucharu będzie miała ten zaszczyt podpisać z nami umowę i po prostu zawalczyć na under card na KSW 30. To są takie elementy, które też dodatkowo mobilizują i dają motywację zawodnikom, żeby nie wybierali karate, judo i kickboxing, tylko wybierali MMA.

Obserwował pan na żywo pojedynek Adamka ze Szpilką. Czy wygrał pana faworyt i kto nim był?
Nie miałem faworyta, bo zdam jednego i drugiego. Powiem szczerze, że miałem fajny komfort, że przyjechałem i nie musiałem się stresować. Natomiast myślałem, że Adamek wygra ze względu na swoje doświadczenie i umiejętności. Szpilka świetnie zawalczył. To była moim zdaniem jego najlepsza walka. Był dobrze przygotowany, skoncentrowany, nie dał się podpuszczać, nie robił głupot. Szacun dla niego za cały ten plan, jaki sobie postanowił i idealnie zrealizował. Nie obstawiałem, bo to prawie dwóch kolegów, więc bardziej patrzyłem z takiej zawodowej ciekawości, który z nich wygra.

Z tego co wiem, to interesuje się pan tatuażami. Był pan nawet ostatnio na pokazie. Czy jest to jakieś większe zamiłowanie, czy raczej małe hobby?
Mam tylko jeden tatuaż. Planuję drugi, ale bardziej znam organizatorów i osoby zajmujące się tatuażami. Duży wpływ ma na to również fakt, że zawodnicy są mocno wytatuowani i siłą rzeczy nabrałem takiego zainteresowania samym tatuażem, a nie że zamierzam się wydziarać od stóp do głów. Gdzieś w planach mam kolejny tatuaż, ale powiem szczerze, że córka mi powiedziała, że nie życzy sobie, żeby tatuś miał. W związku z tym będę musiał poczekać z rok, może dwa, aż córka zmieni zdanie (śmiech). Tak więc temat robienia kolejnej dziary będzie w przyszłości.

A wiadomo już co to będzie?
Wiadomo, ale to długa historia (śmiech). Nie będzie to żaden europejski styl, bardziej południowe klimaty.

To na koniec może zdradzi mi pan, gdzie będzie kolejna gala KSW.
Nie mogę i nawet nie chcę, ponieważ nie mamy jeszcze podopinanych kwestii. Teraz czekamy, ponieważ ta gala KSW 29 też da nam kilka odpowiedzi, na przykład czy będzie Paweł, czy go nie będzie, jak inne walki się potoczą. Także musimy z tym poczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz