piątek, 10 października 2014

Krzysztof Ignaczak: "Igrzyska to zbyt daleka przyszłość"

W czwartkowy wieczór, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie odbyła się gala "Polacy z werwą". Była to druga edycja plebiscytu, w którym tegoroczną nagrodę specjalną otrzymali polscy siatkarze. Zdaniem libero naszej reprezentacji jest to bardzo ważne wyróżnienie. - Jest nam niezmiernie miło, że kapituła doceniła ten sukces - mówił Krzysztof Ignaczak.

Fot: Łukasz Skwiot

anett: Gratuluję takiego wyróżnienia. Niewątpliwie było to zwieńczenie waszej całorocznej pracy. Jak się panu podobała ta gala, a zwłaszcza koncert Jamiego Culluma, który porwał całą widownię?
Krzysztof Ignaczak:
Super! Nigdy wcześniej nie słuchałem jazzu. Myślę, że po takim połączeniu sięgnę po kilka nagrań tego wokalisty. Mnie akurat ten koncert porwał. Co do wyróżnienia, to jest nam niezmiernie miło, że kapituła doceniła ten sukces. Wszyscy bardzo ciężko na niego pracowaliśmy. Jest to swego rodzaju wyróżnienie dla ludzi z werwą. Uważam, że daliśmy tej werwy wiele i grając podczas tych mistrzostwa wlaliśmy ją w serca Polaków. Myślę, że wszystkie nasze mecze były dostarczycielem takiego paliwa i następnego dnia ludzie pracowali zdecydowanie lepiej. Cieszymy się również z tego, że mogliśmy stanąć w tak zacnym gronie. Wśród ludzi, którzy napędzają tą Polskę i pchają ją do przodu w każdej dziedzinie naszego życia. Tym bardziej jest to dla nas ogromne wyróżnienie, bo stanęliśmy wśród naukowców, ludzi biznesu i innych dziedzin. Dostaliśmy gromkie brawa, które były dla nas dużym zaskoczeniem.

Były w pełni zasłużone. Do przyznania wam tej nagrody najbardziej przyczynił się wasz mistrzowski tytuł. Czy emocje po Mistrzostwach Świata już trochę opadły, czy nadal czujecie adrenalinę?
Tak, opadają na pewno.

Chyba powoli.
Nie, dużo szybciej niż się spodziewaliśmy. Przed nami kolejne wyzwania. Zaczyna się sezon ligowy, w zasadzie już się zaczął. Za chwilę będzie druga kolejka. Uświetniliśmy galę swoją obecnością, ale część z nas musiała wcześniej wyjechać z racji obowiązków, które mają wypełniać. Chłopaki mają swoje zadania, muszą wygrać kolejne mecze. Na tyle, na ile mogliśmy, byliśmy tutaj obecni. Dla nas było bardzo ważne, żeby tutaj być. Ranga tego wydarzenia jest dla nas znacząca, dlatego staraliśmy się być w komplecie.

A propos PlusLigi... W zasadzie przed chwilą skończyły się Mistrzostwa Świata, nie mieliście czasu na odpoczynek, bo liga już ruszyła. Nie jest pan zmęczony takim szybkim trybem życia?
Ja powiem tak... Dla nas sportowców jest to chleb powszedni. Tego grania jednak przybywa coraz więcej. Trzeba byłoby się zastanowić, gdzie można troszeczkę odpuścić. Zdrowie jest tylko jedno, a organizm nie jest maszyną i ma swoje słabsze momenty. Trzeba pomyśleć, gdzie dać wolne reprezentantom, którzy tak naprawdę, którzy tak na dobrą sprawę całe dwanaście miesięcy są na pełnych obrotach.

A co pan sądzi o dużej częstotliwości spotkań PlusLigi?
To jest następstwem tego, że powiększyliśmy ligę. Wszyscy się na to zdecydowali. Liga staje się mocniejsza, bardziej atrakcyjna. Przybywa więcej grania, ale my nie możemy na to narzekać. To są nasze obowiązki i myślę, że będziemy wypełniać je bardzo dzielnie aż do samego końca, dopóki nie urwie nam lewej lub prawej nogi.

Można powiedzieć, że jako młoda i swego rodzaju eksperymentalna drużyna, zdobyliście Mistrzostwo Świata. Czy uważa pan, że to w młodych zawodnikach leży siła współczesnej, polskiej siatkówki?
Myślę, że tak. Mamy następców. Uważam, że Polski Związek Piłki Siatkowej bardzo dobrze zorganizował całościowo szkolenie młodzieży. Mam nadzieję, że po tej imprezie jaką były Mistrzostwa Świata, tych następców będzie wyrastać jeszcze więcej. Liczę na to, że będzie taka fala na piłkę siatkową i tego się trzymajmy.

Jeszcze wracają na chwilkę do Mistrzostw Świata... Gdzie pan umieścił swój złoty medal?
Na razie trzymam go w kieszeni, wożę i pokazuję wszystkim (śmiech).

A jak pan oceni nowego trenera? To jego pierwszy sezon i od razu zafundował kibicom taki wielki sukces.
Tak, to wielki sukces. Będzie mu teraz ciężko, bo wszedł z wielkim hukiem na salony. Uważam, że będzie ciężko mu w kolejnych latach bronić tych tytułów. Zawsze jest reguła "bij mistrza". Ciężką pracą będziemy mogli utrzymać się na piedestale. Natomiast wszyscy mamy świadomość tego, że ten sukces okupiony niewątpliwie ciężką pracą. Musimy teraz pracować więcej i wytrwalej, bo wiemy, że nasi rywale nie próżnują, nie śpią i też będą pewnie starali się nam ten prymat odebrać.

Mistrzostwa Mistrzostwami, ale czy da się pan namówić na Rio?
Nie.

Dlaczego?
Dla mnie igrzyska to zbyt daleka przyszłość. Koncentruję się na tym co jest tu i teraz, a z reprezentacją już się pożegnałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz