sobota, 3 sierpnia 2013

Sebastian Smoliński: "Nikt mnie nie pociągnie na dno, jeśli ja sam tego nie zrobię"



W tegorocznych Mistrzostwach Polski w Toruniu jednym z ciekawszych konkursów okazał się bieg na 800 metrów mężczyzn. Brązowy medal wywalczył wówczas Sebastian Smoliński, który zechciał odpowiedzieć nam na kilka pytań.
Źródło: facebook.com

anett: Gratuluję zdobycia brązowego medalu Mistrzostw Polski w Toruniu. Spodziewałeś się takiego rezultatu?
Sebastian Smoliński:Niemałym zaskoczeniem było to, że wielu zawodników się wycofało, między innymi Ostrowski, Kszczot, Krawczyk, Lewandowski i Żebrowski. Finał składał się głównie z zawodników z młodzieżówki. Liczył się tak naprawdę tylko Kuciapski, a ze stawki seniorskiej Gurdak i to z nimi była największa walka... Rozegrali to dużo lepiej taktycznie. Dlatego wyszło jak wyszło i skończyłem na trzeciej pozycji.


A propos Kuciapskiego. Wygrałeś z nim w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski. Czym wtedy zaskoczyłeś swojego rywala?
Lepiej ustawiłem się podczas biegu i ja dyktowałem tempo na 250 metrów do mety. Biegłem swoje, a inni zawodnicy dostsowali się do mnie. Wspomnę, że dzień wcześniej biegałem 1500 metrów, a najlepsi 800-metrowcy postawili tylko na 800 metrów. W tym pierwszym biegu zrobiłem życiówkę, ale też popełniłem parę błędów i nie udało się stanąć na podium. Chciałem jak Krzysztof Żebrowski rok temu zgrarnąć złoto na 1500 m i na 800 m, ale się nie udało.

Zająłeś trzecie miejsce podczas tegorocznych mistrzostw Polski. Ten bieg był dość wyrównany. Niewiele Ci brakowało do wicemistrzostwa. Jak z Twojego punktu widzenia wyglądał ten start?
Pierwszym błędem było to, że na wyjściu z łuku ustawiłem się na trzeciej pozycji, za Arturem Kuciapskim. Moim planem było to, aby przesunąć się na 250 metrów do mety na pierwszą pozycję i tak zostać do końca. Jednak bieg był dość wolny i wszyscy zawodnicy ruszyli wcześniej do ataku i mnie zamknęli. W końcówce byłem w sytuacji podbramkowej przez to, że się zagapiłem parę metrów wcześniej. Musiałem lekko zwolnić krok, wskoczyć na trzeci tor i zerwać się wyprzedzając 5-6 zawodników przed wejściem w łuk. Robiąc ten manewr straciłem dużo sił. Starałem się capnąć Kuciapskiego, ale mi nie wyszło. Gurdak swoje trzy grosze też wsadził i nie bieg nie poszedł po mojej myśli.

W tym sezonie widzieliśmy Cię podczas różnych zawodów. Raz biegałeś na 400 metrów, raz na 800 m, a raz na 1500 m. Czy podczas przygotowań skupiasz się tylko na jednym dystansie, czy na wszystkich?
Głównie skupiam się na 800 m. Starty na 400 m i 1500 m są takie, żeby się przetrzeć szybkościowo i wytrzymałościowo. Moim zdaniem 800 metrów to najlepszy dystans jaki może być. Czuć, że się biegnie i trzeba ruszyć głową, żeby to dobrze rozegrać taktycznie.

Zawodowo biegasz już trzeci sezon. A jak zaczęła się Twoje przygoda z bieganiem. Skąd wziął się impuls, by się tym zająć?
W podstawówce brałem udział w biegach przełajowych, gdzie zawsze byłam drugi lub trzeci. W szóstej klasie, po biegu ulicznym, mój aktualny trener zaproponował mi współpracę. Jednak w tym samym czasie zacząłem grać w piłkę nożną, więc się do niego nie odezwałem. Pogrążyłem się w tym słabym sporcie na trzy lata (śmiech). Dopiero w technikum, po Biegu Solidarności ponownie podszedł do mnie trener z tą samą propozycją i się zgodziłem. Jednak do tej pory żałuję, że wtedy, w podstawówce nie postawiłem na lekkoatletykę.

Dlaczego zrezygnowałeś z piłki nożnej?
Byłem raczej średnim zawodnikiem, a gorsi ode mnie i tak grali w pierwszym składzie, bo ich rodzice byli na wysokich stanowiskach. Byłem w gimnazjum sportowym o profilu klasy piłki nożnej. Umieszczono w niej całą moją drużynę. Zero dziewczyn - masakra (śmiech). To może dlatego. Poza tym jest to sport drużynowy, gdzie ty dajesz z siebie wszystko, masz gorsze i lepsze dni, a odpowiedzialność jest drużynowa. Lekkoatletyka to sport indywidualny, co mi bardzo odpowiada. Sam mogę mieć do siebie pretensje o to, że coś mi nie poszło. Nikt mnie nie pociągnie na dno, jeśli ja sam tego nie zrobię.

A czego nauczyło Cię bieganie?
Ten sport potrafi zmienić człowieka i jego nastawienie do wielu rzeczy. Od samego powolnego wybiegania i przemyśleń podczas biegu, do treningów/zawodów, gdzie daje z siebie wszystko, by osiągnąć obrany cel. Nie zależnie od tego jak będzie ciężko, będzie happy end, dlatego nie warto się poddawać. Tego mnie ten sport nauczył i za to mu serdecznie dziękuję.

Trenujesz w Lublinie. Jesteś zadowolony z tej współpracy, czy może po ostatnich osiągnięciach będziesz szukał czegoś lepszego?
Trenujemy na dość starym stadionie, jednym z najstarszych. Całą zimę biegam na zewnątrz. Czasami zdarza się nie czuć twarzy, gdy temperatura spadnie poniżej -20 stopni, ale po ciepłej herbatce jest lepiej (śmiech). Mina ludzi jak koło nich przebiegam jest bezcenna. Trzy treningi robię z trenerem, a dwa lub trzy u siebie na osiedlu. Jest problem z dobrą halą dla średnio- i długodystansowców. Tyle o Lublinie, a jeśli chodzi o trenera, to nie zamierzam go zmieniać, bo wszystko dobrze się układa. Jeszcze wiele przed nami, jak to mówi.

Skoro w Lublinie macie rosyjskie treningi, to może część pracy nadrabiasz na obozach?
W tym roku po raz pierwszy byłem na obozie kadrowym pod skrzydłami byłego trenera Kszczota. Myślałem, że nowy bodziec treningowy poprawi moje wyniki. Taki obóz ma wielki plus, że mam zapewnioną odnowę w postaci masaży, zabiegów. Klubu nie stać na takie rzeczy, bo wiąże się to z większymi kosztami. Miałem także obóz majowy, ale prawda jest taka, że nie zrobiłem pełnego planu treningowego. 

Masz jakiegoś idola do naśladowania?
David Rudisha. Po prostu nie wiem jak on to robi (śmiech).

A co sądzisz o biegach w Polsce? Jak ocenisz poziom?
Myślę, że w sprincie wielu zawodników jest na podobnym poziomie i każdy z nich może zdobyć medal. Jeżeli chodzi o 800 metrów, to Kszczot i Lewandowski ciągnął  wszystkich za sobą. Podczas mistrzostw Polski seniorów, jeżeli tylko oni się pojawią, to wystarczy ich się trzymać, a polecą rekordy zyciowe. Miło jest też usiąść przed telewizorem i oglądać naszych w finałach mistrzostw Świata czy Europy. Jeżeli chodzi o Stary Kontynent, to moim zdaniem, przodujemy w biegach średnich. Będzie trzeba podtrzymać te osiągnięcia (śmiech).

Na razie widzimy Cię w krajowych zawodach. Myślałeś już o zagranicznych wyjazdach i międzynarodowych imprezach?
Niestety nie dostałem jeszcze żadnej propozycji na międzynarodowy miting, ale wszystko przede mną. Jestem osobą, która ma wiele marzeń... I wyjazd na Mistrzostwa Europy czy Świata również do nich należy.

W takim razie trzymam kciuki, żeby udało Ci się spełnić wszystkie marzenia. Życzę wielu sukcesów i jednocześnie dziękuję za wywiad.
Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz