piątek, 14 marca 2014

Anna Kiełbasińska: "Nie wolno siebie skreślać, tylko trzeba wierzyć"

W półfinale biegu na 60 metrów kobiet, podczas 15. Halowych Mistrzostw Świata mogliśmy oglądać dwie nasze reprezentantki. Jedną z nich była Anna Kiełbasińska, która mimo braku awansu do finału jest zadowolona ze swojego występu. - Wyrównałam rekord życiowy i jest równa forma, więc nie ma nic lepszego - podsumowała sprinterka.

Fot: anett

anett: Jak się biega z takimi gwiazdami jak Shally-Ann Fracser-Price?
Anna Kiełbasińska:
Na pewno to wspaniałe uczucie, że mogłam z nimi biegać i z pewnością zostanie mi to we wspomnieniach. Jak będę miała swoje wnuczki, to będę mogła im opowiadać, że biegałam z mistrzynią. Myślę, że jest to bardzo pozytywne i mnie to napędza.

Pobiegłaś w półfinale mistrzostw świata. Jak ocenisz ten start?
Jestem bardzo zadowolona ze startu. Jednak później poczułam lekki skurcz w mięśniu dwugłowym uda. Wydaje mi się, a przynajmniej tak kojarzę, że to było już po biegu. Nie wiem czy to mogło mieć jakiś wpływ na wynik. Natomiast wyrównałam rekord życiowy i jest równa forma, więc nie ma nic lepszego.

Masz za sobą sezon halowy, dwa bardzo dobre występy. Dostaniesz od trenera trochę wolnego?
Oj chyba nie (śmiech). Jest za mało czasu. Niedługo jadę do Zakopanego na zgrupowanie i tam zaczniemy ciężką pracę. Bardzo lubię tam jeździć, ponieważ dobrze na mnie działa natura, aura tamtego regionu. To wszystko sprzyja temu, żeby się zrelaksować, żeby opadły emocje po tych mistrzostwach, także fajnie.

Ciężka praca do sezonu letniego. W takim razie jakie plany na lato?
W dalszym ciągu będę przygotowywała się na płotkach, to jest mój priorytet. Polubiłam, a właściwie pokochałam płotki dzięki mojemu trenerowi, za co mu bardzo dziękuję. Jest wspaniałym człowiekiem i trenerem. Poza tym na pewno będę się szykowała na dwieście metrów. Ten dystans od zawsze był moim ukochanym i koronnym. Nie zamierzam go zaniedbywać i dalej będę próbowała. Do tego oczywiście sztafeta 4x100 metrów o ile uda mi się dostać.

Pierwszy raz mieliśmy takie mistrzostwa w Polsce. Jak wrażenia od strony sportowej, organizacyjnej i ogólnej?
To było coś wspaniałego. Uważam, że częściej powinniśmy być organizatorami. My czuliśmy się jak u siebie. Był niesamowity doping z widowni. Dodatkowo świadomość, że jesteśmy u siebie sprawiała, że staraliśmy się wypaść jak najlepiej. Wspieraliśmy siebie nawzajem. Z resztą jak było widać, kto startował ten wypadał bardzo dobrze. Widzieliśmy się w hotelu, uśmiechaliśmy się do siebie, była pozytywna atmosfera. Ta energia przekładała się na każdego, zarażaliśmy się nią i myślę, że to jest super. Zaczęliśmy wierzyć w siebie i to jest najważniejsze.

Co dały ci te mistrzostwa? Co z nich wyniosłaś?
Przede wszystkim to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Półfinał mistrzostw świata to dla mnie duże osiągnięcie. Był to mój pierwszy półfinał tak dużej imprezy seniorskiej. Traktuję to jako duży krok do przodu. Poza tym zobaczyłam, że mogę dużo szybciej biegać. Wcześniej myślałam, że mój sprint skończył się na wyniku 7.40 sekund na 60 metrów oraz 11.50 sekund na 100 metrów. Stąd też zmiana na płotki. Jednak okazuje się, że to nie jest koniec (śmiech). Można szybciej biegać i to o ile. Dla mnie jest to niesamowite, że wszystko się może zdarzyć. Nie wolno siebie skreślać, tylko trzeba wierzyć.

Jesteś młodą zawodniczką i twoja kariera, jak sama to zauważyłaś, rozwija się. W takim razie muszę zapytać jakie masz marzenia sportowe, które chcesz zrealizować w przyszłości?
Oczywiście chciałabym pojechać do Rio na igrzyska olimpijskie. Poprzednie igrzyska w Londynie były dla mnie takim nowym doświadczeniem i celem było dostać się na te zawody. Dodatkowo startowałam indywidualnie, więc było świetnie. Jednak nie ukrywam, że chciałabym zajść trochę wyżej. Nie wiem jeszcze jak to będzie za dwa lata, zobaczymy na czym będę wtedy stała. Natomiast oczywiście chcę iść dalej do przodu, dlatego uważam, że można.

W takim razie tego ci życzę i dziękuję za wywiad.
Dziękuję bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz