czwartek, 28 listopada 2013

Danuta Urbanik: "Nigdy nie myślałam, że będę sportowcem"

Mimo, że sezon letni już się skończył, lekkoatleci nadal ciężko pracują. Jedną z zawodniczek, która już rozpoczęła przygotowania do sezonu halowego jest Danuta Urbanik, która opowiedziała mi o początkach swojej kariery, o sukcesach i życiu prywatnym. 

Danuta Urbanik, Fot: Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska


anett: Rozpoczęłaś już przygotowania do sezonu halowego. Nad czym głównie pracowałaś podczas obozu w Szklarskiej Porębie?
Danuta Urbanik: Tak, rozpoczęłam dosyć wcześnie przygotowania, bo już od połowy października. W Szklarskiej Porębie pracowałam głównie nad siłą, dużo biegania w crossie i oczywiście podbiegi.

W jaki zawodach halowych masz zamiar wystąpić?
Na pewno będę startować w różnych mitingach za granicą, Mistrzostwach Polski i mam nadzieje, że wystartuje na Halowych Mistrzostwach Świata i powalczę o finał i dobry wynik. To głównie dla HMŚ ruszyłam tak wcześnie z treningami.

Co sądzisz o organizacji Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie? Ergo Arena da radę?
Powiem Ci szczerze, że nie mam pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało i średnio się tym interesuje. Na razie najważniejszy jest dla mnie trening i osiągnięcie dobrej formy. Jednak myślę, że skoro Sopot podjął się takiego wyzwania to i jemu sprosta.

Do Polski mogą przyjechać wielkie, światowe nazwiska. Kto dla Ciebie jest sportowym ideałem?
(śmiech) To jest dobre pytanie. Sama sobie zawsze je zadaje, ale myślę że David Rudisha. Jest fenomenalny!

Po części się zgodzę, ale co Twoim zdaniem świadczy o jego fenomenie?
To, że potrafi biec sam od startu do mety i jeszcze przy tym wygrać Mistrzostwa Świata z rewelacyjnym wynikiem. To jest 800 metrów i trzeba być mega mocnym, żeby tego dokonać. Biegi na imprezach międzynarodowych zazwyczaj są rozgrywane na końcówkę, zawodnicy się "czają", żeby stracić jak najmniej sił, a on nie. On sobie od tak ich wszystkich odstawia. Wiadomo, nie zawsze wygrywa, ale kiedy chodzi o najważniejsze imprezy daje rywalom popalić.

Podczas HMŚ być może zobaczymy Usaina Bolta, a to on jest uważany za fenomen współczesnych biegów.
Bolt i sprinty to nie moje dystanse, więc nie interesuje się nimi zbyt szczególnie. Poza tym tylu sprinterów w ostatnich latach złapano na dopingu, że sama nie wiem czy te pioruńskie czasy są prawdziwe...

A propos dopingu, afera goni aferę. Co o tym sądzisz? Masz wielu znajomych lekkoatletów. Czy spotkałaś się z czymś takim wśród własnego grona?
Nie spotkałam się z dopingiem wśród biegaczy z mojego otoczenia. Myślę, że polscy sportowcy nie decydują się "koksować", bo gdyby wyszło to na jaw, to zostaliby potępieni przez kibiców. Mogłabym snuć jakieś komentarze o sportowcach biorących dopingi z zagranicy, jak Kenijczycy czy Rosjanie, ale nie chcę, bo nie znam się na tym dobrze. Nigdy nie miałam do czynienia z takimi ludźmi, więc nie chcę komentować.

Czas na wspomnienia. Cofnijmy się do czasów gimnazjum, bo to właśnie wtedy rozpoczęła się Twoja przygoda z bieganiem. Dlaczego wybrałaś właśnie biegi, a nie na przykład pływanie, czy siatkówkę?
Jeszcze wtedy nie umiałam pływać (śmiech), a bardziej od siatki interesowała mnie piłka ręczna albo koszykówka. Tak naprawdę z tych wszystkich sportów bieganie mnie kompletnie nie interesowało, ale byłam w tym najlepsza. Poza tym sukces zależał tylko ode mnie a nie od całej drużyny.
Danuta Urbanik, Fot: Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Skoro się tym nie interesowałaś, to co było impulsem do rozpoczęcia treningów?
Chodziłam na treningi dwa razy w tygodniu, bo trener Barszcz przyjeżdżał do mojego gimnazjum prowadzić zajęcia. Nauczyciel Józef Sokal namawiał mnie, żebym dobrze przygotowała się do gimnazjady. Namawiał mnie trener, żebym wystartowała w jakichś halowych mitingach. Może zaczęło mi się podobać...? Sama nie wiem. Pojechałam na obóz, poznałam wielu fajnych ludzi, a po czterech miesiącach trenowania zdobyłam brązowy medal na halowych Mistrzostw Polski juniorek młodszych i poszło. Wtedy pomyślałam, że nie ma już odwrotu.

Jednak prawdą jest, że ludzie mają na nas wpływ. W tym przypadku bardzo dobry, bo nie byłoby takiej dobrej biegaczki, gdyby nie ich upór w namawianiu.
Możliwe (śmiech). Zawsze myślałam że na pewno będę robić coś fajnego w życiu. Nigdy nie pomyślałam że akurat będę sportowcem ale najwidoczniej było mi to pisane (śmiech).

Z czym miałaś największe trudności na początku swojej kariery?
Chyba największe problemy sprawiało mi podporządkowanie się i systematyczność. Teraz mój główny problem to marudzenie. Wiem, że i tak zrobię ten trening, ale nie mogę sobie odmówić marudzenia czym denerwuje trenera.

Biegasz na różnych dystansach. Który z nich jest dla Ciebie najlepszy i dlaczego?
Najlepiej biega mnie się 800m , to tylko dwa koła i ledwie zaczniesz a już zostaje Ci ostatnie koło żeby zacząć finiszować. Trener twierdzi że mój koronny dystans to 1500 który już tak super mnie się nie biega. Zdarzyło mnie się dwa razy nie ukończyć tego dystansu. To jest takie przydłużone cierpienie.
Danuta Urbanik, Fot: Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska
Ale srebro w Toruniu na tym dystansie zdobyłaś W takim razie dlaczego nie skupisz się tylko na jednym dystansie tych 800 metrów? Czyżby znowu namowy trenera do 1500?
Oczywiście wiem że faktycznie mam większe możliwości na 1500 metrów, ale po prostu potrzebujemy jeszcze więcej czasu, żeby bardziej się polubić (śmiech). Przede wszystkim ja muszę się przekonać do tego dystansu. Zerwać zahamowania i nie bać się, że jak pójdę mocno na początku, to nie ukończę biegu. Prawda jest taka, że jak się ma dobrą formę to wtedy oba dystanse super się biega. Tak jak wspomniałam wcześniej 1500 metrów to takie przydłużone cierpienie, a ja muszę nauczyć się cierpieć w czasie biegu i się nie poddawać.

To życzę Ci, żeby forma cały czas rosła i żebyś przełamała swoje słabości. Masz na koncie wiele medali. Które osiągnięcie uważasz za najważniejsze?
Dziękuję. Najważniejsze jest to największe, czyli wicemistrzostwo Europy w biegach przełajowych w kategorii juniorki. Choć tak naprawdę najważniejsze są wyniki jakie osiąga się za seniora, bo o tych wszyscy pamiętają (śmiech).

Rzeczywiście. Właśnie za sprawą seniorskich zawodów jesteś w Polsce znana. A kiedy Europa o Tobie usłyszy? Masz jakiś plan na przyszłość, by zabłysnąć i być niczym David Rudisha?
W nadchodzącym sezonie mamy Mistrzostwa Europy, więc będę ciężko pracować, żeby na nich wystąpić i pokazać się z jak najlepszej strony. To będzie jedna z imprez, którą chcę zaliczyć zanim dotrę na igrzyska olimpijskie. Chciałabym poprawiać swoje rekordy życiowe i być z siebie zadowolona. Dosyć często miałam kontuzje, więc staram się cieszyć tym co mam teraz.

Jeździsz po świecie na różne zawody. Który wyjazd był dla Ciebie najfajniejszy i który kraj spodobał Ci się najbardziej?
Czynnikami, które decydują o tym, że gdzieś było fajnie to krajobrazy, temperatura i oczywiście ludzie, którzy tam ze mną są. Dlatego najbardziej podobało mnie się w Nicei. Byłam tam w tym roku na Igrzyskach Frankofońskich i było świetnie. Lazurowe Wybrzeże jest naprawdę piękne, nie mogłam się napatrzeć. Byłam tam z Andżeliką Cichocką, Asią Jóźwik, Kasią Broniatowską i wielu innymi. Jednak to z Kasią spędzałam najwięcej czasu. Kasia to jest taki wesoły człowiek, że nie przestawałam się śmiać. Zdarzało mi się, że płakałam ze śmiechu. Bardzo ją lubię i żałuje, że nie mamy możliwości spędzaniu ze sobą więcej czasu. Widzimy się głównie na obozach lub zawodach.

A co Danusia robi między treningami, a zawodami? Masz jakieś hobby?
(śmiech) między treningami a zawodami Danusia stara się poświęcać jak najwięcej czasu swojemu narzeczonemu Dawidowi i rodzinie. Jeśli chodzi o hobby, to ostatnio zaczęłam rysować portrety, a w sumie to dopiero się uczę, bo nigdy nie wychodziło mi rysowanie ludzi. Wolę przyrodę. Uwielbiam czytać książki i oglądać filmy. Jak nie mam czasu, to później nadrabiam .

Narzeczony? Kiedy ślub?
Dopiero za trzy lata. Kolejki mam w domu (śmiech).

Cóż... dobiegłyśmy razem do końca wywiadu. Cieszę się, że zechciałaś ze mną porozmawiać i dziękuję za poświęcony czas.
Również dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz