sobota, 12 października 2013

Paweł Adamajtis: "Jak będziemy dobrze grać to będą wyniki"

PlusLigę czas zacząć!!!

Na inaugurację sezonu w stolicy, warszawski AZS pokonał Effector Kielce 3:0. Nie był to łatwy mecz dla podopiecznych Jakuba Bednaruka. Kielczanie potrafili przeciwstawić się dobrej grze "Inżynierów", a o wyniku zadecydowały końcówki. Sprawdźcie co po meczu miał do powiedzenia Paweł Adamajtis.

Paweł Adamajtis, fot: anett

anett: Effectorowi nie udało się sprowadzić was na ziemię.
Paweł Adamajtis: Rzeczywiście im się to nie udało. Kielczanie popełnii dużo błędów, a my to wykorzystaliśmy. Zagraliśmy solidnie i cieszymy się ze zwycięstwa.

Pan powienien być zadowolony szczególnie z ostatniej partii. Wprowadził pan spokój do gry i dzięki temu Politechnika wygrała.
Trudno ocenić mi moją grę. Może troszeczkę tam namieszałem, ale myślę, że to dobra gra całego zespołu zaprocentowała i dzięki temu odnieśliśmy to zwycięstwo. Każdy pokazał co potrafi i to był klucz do sukcesu.

Większość meczu obserwował pan z kwadratu dla rezerwowych. Zobaczył pan jak ta gra wygląda z boku. Co pana zdaniem jest do poprawy?
Co jest do poprawienia? Mnóstwo rzeczy. W każdym tygodniu trenowania pracujemy nad wszystkimi elementami, żeby ta gra wyglądała coraz bardziej perfekcyjnie. Cóż... staramy się. Myślę, że tą ciężką pracą osiągniemy w przyszłości efekty.

W takim razie czego możemy się spodziewać w tej przyszłości?
Trudno powiedzieć. Na pewno chcemy cieszyć się grą i siatkówką. Co będzie to będzie. Zobaczymy. Nie chcę niczego obiecywać, czy wspominać o planach. Jedno jest pewne, jak będziemy dobrze grać to będą wyniki. To jest najważniejsze.

W drugiej kolejce zmierzycie się z benjaminkiem PlusLigi. Wyczuwam wygraną.
Oj... tak nie można mówić.  Na pewno jedziemy na wyjazd i zobaczymy jak to będzie wyglądało. Miejmy nadzieję, że będziemy grać swoją siatkówkę

Marcin Nowak musiał zejść z boiska. Czy już coś wiadomo na temat jego urazu?
Nie wiem. Jeszcze z nim nie rozmawiałem. Być może ma jakieś naciągnięcie mięśni. Mam nadzieję, że to nic poważnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz