Jan Błachowicz, fot. anett |
niedziela, 21 grudnia 2014
Jan Błachowicz: "Spełniam swoje marzenia"
Tydzień minął od gali DSF Kickboxing
Challenge 2. Było to wspaniałe widowisko na wysokim poziomie. Takie
zdanie o gali miał gość specjalny wydarzenia - Jan Błachowicz.
W wywiadzie ze mną mówił nie tylko o kickboxingu, K-1 i Grupie
DSF, ale również o swojej karierze w UFC i polskim MMA.
niedziela, 14 grudnia 2014
Kamil Ruta: "Stawiam nacisk na amatorską karierę"
Podczas gali DSF Kickboxing Challenge 2
odbył się półfinał turnieju K-1 w kategorii do -81 kg. W jednej z walk
Kamil Ruta skrzyżował rękawice z Sebastianem Adamskim. Zawodnik DSF
Kickboxing Team bardzo szybko rozbił rywala i zakończył pojedynek
nokautem. Po zwycięstwie podzielił się ze mną emocjami, a także planami
na kolejny rok.
anett: Gratuluję zwycięstwa przez nokaut. Spodziewałes się takiej krótkiej walki?
Kamil Ruta: Takie było założenie. Wychodziłem do ringu z takim nastawienie, że skończę tą wakę przed czasem, żeby się po prostu nie rozbić.
Zawsze z takim założeniem wychodzisz?
Do walk zawodowych tak.
I tak samo się kończą?
Udaje się (śmiech).
Mimo wszystko przyjąłeś kilka ciosów od przeciwnika. Czy coś cię boli, są jakieś urazy?
Na razie nic nie czuję. Jeszcze rozpiera mnie adrenalina. Mam mały stresik przy tych wywiadach.Czuję jedynie prawy nadgarstek. Na razie kłuje, ale za godzinę może być gorzej.
anett: Gratuluję zwycięstwa przez nokaut. Spodziewałes się takiej krótkiej walki?
Kamil Ruta: Takie było założenie. Wychodziłem do ringu z takim nastawienie, że skończę tą wakę przed czasem, żeby się po prostu nie rozbić.
Zawsze z takim założeniem wychodzisz?
Do walk zawodowych tak.
I tak samo się kończą?
Udaje się (śmiech).
Mimo wszystko przyjąłeś kilka ciosów od przeciwnika. Czy coś cię boli, są jakieś urazy?
Na razie nic nie czuję. Jeszcze rozpiera mnie adrenalina. Mam mały stresik przy tych wywiadach.Czuję jedynie prawy nadgarstek. Na razie kłuje, ale za godzinę może być gorzej.
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Robert Radomski: "Jestem bardzo szczęśliwy"
Pierwszą walką gali KSW 29, która
w minioną sobotę odbyła się w Kraków Arenie, był pojedynek Roberta
Radomskiego z Mateuszem Piskorzem. Obaj zawodnicy pokazali się z dobrej
strony, a o wyniku zadecydowała punktacja sędziów, która jak się
okazało, była na korzyść fightera Silesian Cage Club.
Podczas pierwszej gali KSW 29 oglądaliśmy zaciętą rywalizację. Panowie nie szczędzili sobie mocnych ciosów na twarz i nogi. Po pojedynku Robert Radomski miał problemy z chodzeniem. - Jestem troszeczkę obolały po walce i zmęczony, ale bardzo szczęśliwy - mówił zawodnik.
Mimo, że zwycięzcą tego pojedynku okazał się fighter z Katowic, to trzeba przyznać, że Mateusz Piskorz również pokazał się z dobrej strony. Jak jednak twierdzi Radomski, jego przeciwnik nie zagroził mu na tyle, by wygrać walkę. - Niczym mnie nie zaskoczył. Myślę, że robił wszystko tak, jak się spodziewałem. Nie próbował nawet obalać. Była twarda, mocna stójka. Tak jak mówiłem, nie było zaskoczenia, ale to na pewno bardzo twardy, wymagający rywal. Mateusz wygrał pierwszą rundę, natomiast już drugą wygrałem ja. Poczułem, że Mateusz, w połowie drugiej rundy zaczął słabnąć - ocenił Radomski.
Podczas pierwszej gali KSW 29 oglądaliśmy zaciętą rywalizację. Panowie nie szczędzili sobie mocnych ciosów na twarz i nogi. Po pojedynku Robert Radomski miał problemy z chodzeniem. - Jestem troszeczkę obolały po walce i zmęczony, ale bardzo szczęśliwy - mówił zawodnik.
Mimo, że zwycięzcą tego pojedynku okazał się fighter z Katowic, to trzeba przyznać, że Mateusz Piskorz również pokazał się z dobrej strony. Jak jednak twierdzi Radomski, jego przeciwnik nie zagroził mu na tyle, by wygrać walkę. - Niczym mnie nie zaskoczył. Myślę, że robił wszystko tak, jak się spodziewałem. Nie próbował nawet obalać. Była twarda, mocna stójka. Tak jak mówiłem, nie było zaskoczenia, ale to na pewno bardzo twardy, wymagający rywal. Mateusz wygrał pierwszą rundę, natomiast już drugą wygrałem ja. Poczułem, że Mateusz, w połowie drugiej rundy zaczął słabnąć - ocenił Radomski.
Podsumowanie KSW 29: Reload
Za nami kolejna gala organizowana
przez Konfrontację Sztuk Walki. Organizatorzy jak zawsze postarali się
o widowisko na najwyższym poziomie, nie tylko sportowym, ale również
rozrywkowym. Nie zabrakło kontrowersji, wielkich emocji i wzruszenia.
piątek, 5 grudnia 2014
Jakub Jarosz: "Zawsze byłem gotowy dla reprezentacji"
W czwartek Transfer Bydgoszcz
przyjechał do Warszawy na rewanż z Politechniką. Tym razem lepsi okazali
się bydgoszczanie, którzy w czterech setach rozprawili się
z przeciwnikami. - Nie grając dobrze, udało nam się te trzy punkty
zdobyć - mówił w rozmowie ze mną Jakub Jarosz.
anett: Gratuluję zwycięstwa i nagrody MVP. Na początek proszę o krótkie podsumowanie spotkania z Politechniką.
Jakub Jarosz: Na pewno bardzo cieszy wygrana za trzy punkty. Był to dla nas trudny mecz, bo według mnie nie graliśmy zbyt dobrze. Nie graliśmy tego, co prezentowaliśmy w poprzednich meczach. Najważniejsze jest jednak to, że nawet nie grając dobrze, udało nam się te trzy punkty zdobyć i zrewanżować za porażkę w pierwszej rundzie.
Z tego co zauważyłam, to przy pana zagrywce AZS miał największe problemy. Dobrze pan czarował te piłki.
A możliwe. Faktycznie ten element zagrywki w dwóch pierwszych setach przysporzył im problemów. Był wręcz elementem, który decydował o wyniku. Ponadto dobrze graliśmy też blokiem. Te dwa elementy się łączą, ponieważ jak dobrze się zagrywa, to z łatwiej jest ustawić pod rywali blok. Reasumując, to były dwa najważniejsze elementy w tym spotkaniu.
anett: Gratuluję zwycięstwa i nagrody MVP. Na początek proszę o krótkie podsumowanie spotkania z Politechniką.
Jakub Jarosz: Na pewno bardzo cieszy wygrana za trzy punkty. Był to dla nas trudny mecz, bo według mnie nie graliśmy zbyt dobrze. Nie graliśmy tego, co prezentowaliśmy w poprzednich meczach. Najważniejsze jest jednak to, że nawet nie grając dobrze, udało nam się te trzy punkty zdobyć i zrewanżować za porażkę w pierwszej rundzie.
Z tego co zauważyłam, to przy pana zagrywce AZS miał największe problemy. Dobrze pan czarował te piłki.
A możliwe. Faktycznie ten element zagrywki w dwóch pierwszych setach przysporzył im problemów. Był wręcz elementem, który decydował o wyniku. Ponadto dobrze graliśmy też blokiem. Te dwa elementy się łączą, ponieważ jak dobrze się zagrywa, to z łatwiej jest ustawić pod rywali blok. Reasumując, to były dwa najważniejsze elementy w tym spotkaniu.
Martin Lewandowski przed KSW 29
Jay Silva: "Strus jest dla mnie nikim"
środa, 3 grudnia 2014
Piotr Strus przed KSW 29
6 grudnia w Kraków Arenie będziemy
świadkami kolejnej gali organizowanej przez Federację KSW. Tego wieczoru
w klatce zobaczymy dwóch dobrze wszystkim znanych fighterów. Jeden
z nich słynie ze swojej skromności, młodości i talentu, drugi natomiast
doświadczenia, kontrowersji i ciętego języka. Który z nich okaże się
lepszy?
Piotr Strus, fot: anett |
Paweł Nastula przed KSW 29
W jednej z walk wieczoru podczas
grudniowej gali KSW 29 będzie długo wyczekiwany pojedynek Pawła Nastuli
z Mariuszem Pudzianowskim. "Pudzian" nie szczędzi "ciepłych" słów
przeciwko swojemu przeciwnikowi. Bardziej wyważony jest natomiast
judoka, który ze stoickim spokojem podchodzi do sobotniego starcia.
Paweł Nastula, fot: anett |
piątek, 28 listopada 2014
Bartłomiej Bołądź: "Chcemy grać jeszcze lepiej"
W piątkowy wieczór podopieczni Roberta
Prygla zmierzą się z Transferem Bydgoszcz. W 12. kolejce PlusLigi
Czarni Radom w trzech setach pokonali drużynę Politechniki. Sprawdźcie
co po meczu i o przyszłym rywalu powiedział Bartłomiej Bołądź.
anett: Gratuluję zwycięstwa z Politechniką. Końcówki były bardzo emocjonujące, ale blok okazał się waszym kluczem do sukcesu. Jak myślisz?
Bartłomiej Bołądź: Tak, dokładnie. Myślę, że dobrze zagraliśmy blokiem. Ponadto dobrze spisywaliśmy się również w polu zagrywki. To właśnie te elementy przyczyniły się do tego, że wygraliśmy ten mecz.
Nad defensywą chyba też pracowaliście, ponieważ AZS miał duży problem, żeby wbić się w waszą stronę boiska.
Owszem. Cały czas trenujemy nie tylko nad obroną, ale nad każdym elementem. Na każdej płaszczyźnie możemy się poprawić. W kolejnych meczach chcemy grać jeszcze lepiej i walczyć o cenne punkty.
anett: Gratuluję zwycięstwa z Politechniką. Końcówki były bardzo emocjonujące, ale blok okazał się waszym kluczem do sukcesu. Jak myślisz?
Bartłomiej Bołądź: Tak, dokładnie. Myślę, że dobrze zagraliśmy blokiem. Ponadto dobrze spisywaliśmy się również w polu zagrywki. To właśnie te elementy przyczyniły się do tego, że wygraliśmy ten mecz.
Nad defensywą chyba też pracowaliście, ponieważ AZS miał duży problem, żeby wbić się w waszą stronę boiska.
Owszem. Cały czas trenujemy nie tylko nad obroną, ale nad każdym elementem. Na każdej płaszczyźnie możemy się poprawić. W kolejnych meczach chcemy grać jeszcze lepiej i walczyć o cenne punkty.
czwartek, 27 listopada 2014
Stephane Antiga: "Mam nowe życie"
wtorek, 25 listopada 2014
Tomasz Tomczyk: "Nie możemy patrzeć na miejsce w tabeli"
W sobotę siatkarze z Będzina
z wielkimi nadziejami przyjechali do stolicy. Ich cel był jeden - zdobyć
punkty w tym spotkaniu. Mimo chęci, prób i wyrównanej gry nie udało im
się sprostać zadaniu. - Najgorsze jest to, że każdy miał poczucie,
że były do wywiezienia z Warszawy nawet trzy punkty, a po raz kolejny
nie wywozimy żadnego - mówił po meczu atakujący Banimexu.
anett: W drugim secie zdeklasowaliście rywala, a później daliście pole do popisu rywalom. Co tam się stało?
Tomasz Tomczyk: Nie tak od razu, ponieważ do połowy seta graliśmy naprawdę dobrze. Tłumaczyliśmy sobie, żeby nie robić błędów i oddać piłkę przeciwnikom, bo oni albo nadziewali się na nasz blok, albo oni robili błędy. Natomiast coś się w połowie tego trzeciego seta stało i odpuściliśmy tą przewagę, którą mieliśmy. Była nerwowa końcówka... Nie będę wspominał o decyzji sędziego przy ostatniej akcji (śmiech). Była po prostu dramatyczna. W czwartym secie mogliśmy pograć, ale cóż... przegraliśmy 3:1, ponownie za trzy punkty. Stało się... Najgorsze jest to, że każdy miał poczucie, że były do wywiezienia z Warszawy nawet trzy punkty, a po raz kolejny nie wywozimy żadnego. To znowu będzie nam siedziało w głowach.
To wasza trzecia porażka z rzędu. Jak zniesie to wasza psychika?
Dokładnie, choć mieliśmy gorszą serię. Także jesteśmy wprawieni (śmiech). Nie sądzę jednak by rzutowało to na następny mecz. Gramy teraz mecze, w których musimy walczyć o punkty i to musimy robić.
anett: W drugim secie zdeklasowaliście rywala, a później daliście pole do popisu rywalom. Co tam się stało?
Tomasz Tomczyk: Nie tak od razu, ponieważ do połowy seta graliśmy naprawdę dobrze. Tłumaczyliśmy sobie, żeby nie robić błędów i oddać piłkę przeciwnikom, bo oni albo nadziewali się na nasz blok, albo oni robili błędy. Natomiast coś się w połowie tego trzeciego seta stało i odpuściliśmy tą przewagę, którą mieliśmy. Była nerwowa końcówka... Nie będę wspominał o decyzji sędziego przy ostatniej akcji (śmiech). Była po prostu dramatyczna. W czwartym secie mogliśmy pograć, ale cóż... przegraliśmy 3:1, ponownie za trzy punkty. Stało się... Najgorsze jest to, że każdy miał poczucie, że były do wywiezienia z Warszawy nawet trzy punkty, a po raz kolejny nie wywozimy żadnego. To znowu będzie nam siedziało w głowach.
To wasza trzecia porażka z rzędu. Jak zniesie to wasza psychika?
Dokładnie, choć mieliśmy gorszą serię. Także jesteśmy wprawieni (śmiech). Nie sądzę jednak by rzutowało to na następny mecz. Gramy teraz mecze, w których musimy walczyć o punkty i to musimy robić.
poniedziałek, 24 listopada 2014
Piotr Strus: "Nie dam się sprowokować"
wtorek, 11 listopada 2014
Patryk Strzeżek: "Sami siebie ukaraliśmy:
W środę na drodze Politechniki stanie
następny rywal i będzie to kolejny przeciwnik z górnej półki. W rozmowie ze mną, Patryk Strzeżek rywalizację z najmocniejszymi zespołami
PlusLigi.
W sobotę "Inżynierowie" zmierzyli się z Jastrzębskim Węglem. Był to niezwykle emocjonujący mecz, którego wynik rozstrzygnął tie-break. W ostatniej partii tego meczu było naprawdę gorąco. Warszawianom niewiele brakowało do zwycięstwa nad zespołem Robero Piazzy. - Ciężko powiedzieć dlaczego daliśmy sobie wyrwać zwycięstwo w tie-breaku. W zasadzie można powiedzieć, że oddaliśmy im te punkty. Mieliśmy trzy piłki setowe, w których albo psuliśmy zagrywkę, albo nie wykorzystaliśmy kontr. Szkoda, żałujemy tego, ale taka jest siatkówka. Czasami jedna akcja, jedna zła decyzja i się przegrywa mecz - skomentował atakujący. - Kary nie będzie. Myślę, że sami siebie najbardziej ukaraliśmy, że oddaliśmy rywalom punkt - dodał.
Początkowy etap rozgrywek PlusLigi nie stwarzał dużego problemu warszawianom. Teraz jednak mają ciężki orzech, a w zasadzie rywali do zgryzienia. Za nimi mecze ze Skrą Bełchatów, Asseco Resovią Rzeszów i Jastrzębskim Węglem. Teraz czas na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. - To prawda. Mieliśmy teraz zespoły z góry tabeli. Byli to trudni przeciwnicy, którzy mają w swoich szeregach reprezentantów kraju, więc to były i jeszcze będą ciężkie mecze. Mimo wszystko gra w takich spotkaniach to dla nas duża nauka. Wynosimy z tego bardzo dużo - powiedział Patryk Strzeżek. - Staramy się w każdym meczu dawać z siebie wszystko, wygrywać każdą piłkę. Czasami to wychodzi, czasami nie - mówił.
W sobotę "Inżynierowie" zmierzyli się z Jastrzębskim Węglem. Był to niezwykle emocjonujący mecz, którego wynik rozstrzygnął tie-break. W ostatniej partii tego meczu było naprawdę gorąco. Warszawianom niewiele brakowało do zwycięstwa nad zespołem Robero Piazzy. - Ciężko powiedzieć dlaczego daliśmy sobie wyrwać zwycięstwo w tie-breaku. W zasadzie można powiedzieć, że oddaliśmy im te punkty. Mieliśmy trzy piłki setowe, w których albo psuliśmy zagrywkę, albo nie wykorzystaliśmy kontr. Szkoda, żałujemy tego, ale taka jest siatkówka. Czasami jedna akcja, jedna zła decyzja i się przegrywa mecz - skomentował atakujący. - Kary nie będzie. Myślę, że sami siebie najbardziej ukaraliśmy, że oddaliśmy rywalom punkt - dodał.
Początkowy etap rozgrywek PlusLigi nie stwarzał dużego problemu warszawianom. Teraz jednak mają ciężki orzech, a w zasadzie rywali do zgryzienia. Za nimi mecze ze Skrą Bełchatów, Asseco Resovią Rzeszów i Jastrzębskim Węglem. Teraz czas na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. - To prawda. Mieliśmy teraz zespoły z góry tabeli. Byli to trudni przeciwnicy, którzy mają w swoich szeregach reprezentantów kraju, więc to były i jeszcze będą ciężkie mecze. Mimo wszystko gra w takich spotkaniach to dla nas duża nauka. Wynosimy z tego bardzo dużo - powiedział Patryk Strzeżek. - Staramy się w każdym meczu dawać z siebie wszystko, wygrywać każdą piłkę. Czasami to wychodzi, czasami nie - mówił.
poniedziałek, 10 listopada 2014
Mateusz Malinowski: "Cały czas szukamy optymalnej formy"
W niedzielę Jastrzębski Węgiel
rozegrał swój kolejny w tym sezonie tie-break. Podopieczni Roberto
Piazzy w ostatnim secie pokonali warszawski AZS. Po meczu zapytaliśmy
atakującego jastrzębian o zmagania na ligowych parkietach oraz w Lidze
Mistrzów, a także o zmianach jakie wprowadzi FIVB.
Fot. Dominika Przybyło |
poniedziałek, 3 listopada 2014
Rafał Buszek: "Młodzież będzie siłą naszej reprezentacji"
piątek, 17 października 2014
Artur Szalpuk: "Nie jesteśmy faworytami w tych meczach"
środa, 15 października 2014
Mateusz Sacharewicz: "Może być pięć setów jeśli mamy wygrać"
piątek, 10 października 2014
Krzysztof Ignaczak: "Igrzyska to zbyt daleka przyszłość"
W czwartkowy wieczór, w Teatrze
Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie odbyła się gala "Polacy z werwą".
Była to druga edycja plebiscytu, w którym tegoroczną nagrodę specjalną
otrzymali polscy siatkarze. Zdaniem libero naszej reprezentacji jest to
bardzo ważne wyróżnienie. - Jest nam niezmiernie miło, że kapituła
doceniła ten sukces - mówił Krzysztof Ignaczak.
Fot: Łukasz Skwiot |
poniedziałek, 1 września 2014
Aleksandar Atanasijević: "Polscy kibice są znani na całym świecie"
niedziela, 31 sierpnia 2014
Piotr Nowakowski: "Przejchaliśmy się po Serbach"
Za nami mecz otwarcia FIVB MISTRZOSTW
ŚWIATA W PIŁCE SIATKOWEJ MĘŻCZYZN POLSKA 2014, w którym Polacy zmierzyli
się z Serbami. Nasi reprezentanci, których wspierała 60-tysięczna
widownia w trzech setach pokonali rywali. Udane wejście w turniej
jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi spotkaniami. Sprawdźcie co po meczu powiedział środkowy reprezentacji Polski - Piotr Nowakowski.
Fot: Paweł Wieczorek |
piątek, 29 sierpnia 2014
Paweł Fajdek: "To zaszczyt startować dla takiej ilości Polaków"
"To Fajdek zrobił największe show" -
tak o świeżo upieczonym wicemistrzu Europy wypowiedział się po Memoriale
Kamili Skolimowskiej Tomasz Majewski. Sam Paweł Fajdek cieszy się
z takiej opinii i jest zadowolony, że dzięki jego wynikom popularyzacja
lekkoatletyki, w tym również rzutu młotem, rośnie.
anett: Gratuluję zwycięstwa. Tomasz Majewski pokusił się o stwierdzenie, że to było pana show, a nie Usaina Bolta. Jak pan oceni swój występ?
Paweł Fajdek: Cieszę się, że byłem jedną z tych najjaśniejszych gwiazd. Wyniki jakie osiągnąłem były fantastyczne. Były to rekordy życiowe, nowy rekord Polski. Jeszcze to do mnie nie dociera. Chcę się tym cieszyć z rodziną, ponieważ to, czego nie zrobiłem w Zurychu, zrobiłem w Warszawie. Stanąłem na najwyższym stopniu podium. Wszedłem na własne wyżyny. Pomimo tego, że były to odległe rzuty, to dalej jestem niezadowolony. Błędy techniczne dalej były... Nie wiem na co mnie stać, nie chcę na razie o tym myśleć. Zajmę się treningiem w przyszłym roku, ponieważ w tym sezonie nie spodziewam się już większego szczytu formy.
Wrócił pan do mistrzostw Europy w Zurychu. Stanął pan na podium i nie jest pan zadowolony z tego startu?
Nie, nie. Ja się bardzo cieszę, ponieważ przez to, co przeszedłem przed mistrzostwami Europy, naprawdę mało kto by pomyślał, że będzie medal. Na dwa tygodnie przed zawodami, rzucając 75 metrów, nie jest człowiek szczęśliwy. Wszystko robię po to, żeby później w finale rzucić 82,05 metrów. Wtedy to był trzeci wynik w karierze. Dało mi to srebrny medal. Cóż mogę powiedzieć? Wtedy osiągnąłem dla siebie coś niemożliwego. Założeniem było 80 metrów w konkursie finałowym. Zrobiłem to o wiele lepiej, rzuciłem o wiele dalej. Fantastyczna walka. Dawno nie było takiego poziomu. To co zrobiłem podczas memoriału bardziej utwierdza mnie w tym, że gdybym nie rozwalił tych pleców, to byłbym Mistrzem Europy i być może tam uzyskałbym wynik lepszy od rekordu Polski.
anett: Gratuluję zwycięstwa. Tomasz Majewski pokusił się o stwierdzenie, że to było pana show, a nie Usaina Bolta. Jak pan oceni swój występ?
Paweł Fajdek: Cieszę się, że byłem jedną z tych najjaśniejszych gwiazd. Wyniki jakie osiągnąłem były fantastyczne. Były to rekordy życiowe, nowy rekord Polski. Jeszcze to do mnie nie dociera. Chcę się tym cieszyć z rodziną, ponieważ to, czego nie zrobiłem w Zurychu, zrobiłem w Warszawie. Stanąłem na najwyższym stopniu podium. Wszedłem na własne wyżyny. Pomimo tego, że były to odległe rzuty, to dalej jestem niezadowolony. Błędy techniczne dalej były... Nie wiem na co mnie stać, nie chcę na razie o tym myśleć. Zajmę się treningiem w przyszłym roku, ponieważ w tym sezonie nie spodziewam się już większego szczytu formy.
Wrócił pan do mistrzostw Europy w Zurychu. Stanął pan na podium i nie jest pan zadowolony z tego startu?
Nie, nie. Ja się bardzo cieszę, ponieważ przez to, co przeszedłem przed mistrzostwami Europy, naprawdę mało kto by pomyślał, że będzie medal. Na dwa tygodnie przed zawodami, rzucając 75 metrów, nie jest człowiek szczęśliwy. Wszystko robię po to, żeby później w finale rzucić 82,05 metrów. Wtedy to był trzeci wynik w karierze. Dało mi to srebrny medal. Cóż mogę powiedzieć? Wtedy osiągnąłem dla siebie coś niemożliwego. Założeniem było 80 metrów w konkursie finałowym. Zrobiłem to o wiele lepiej, rzuciłem o wiele dalej. Fantastyczna walka. Dawno nie było takiego poziomu. To co zrobiłem podczas memoriału bardziej utwierdza mnie w tym, że gdybym nie rozwalił tych pleców, to byłbym Mistrzem Europy i być może tam uzyskałbym wynik lepszy od rekordu Polski.
wtorek, 26 sierpnia 2014
Anna Kiełbasińska: "Jest nam przykro, że nie mamy stadionu z bieżnią"
Jedną z uczestniczek 5. Memoriału
Kamili Skolimowskiej była Anna Kiełbasińska, która rywalizowała
w konkurencji biegu na 100 metrów. Udało jej się awansować do finału,
ale ostatecznie nie stanęła ona na podium. Mimo wyniku jest zadowolona
z zawodów i chciałaby, aby ten turniej został w kalendarzu imprez
organizowanych na Stadionie Narodowym.
anett: Sezon powoli dobiega końca. Jesteś zadowolona ze swoich startów?
Anna Kiełbasińska: Jestem po mistrzostwach Polski, byłam troszeczkę zawiedziona tym sezonem, ponieważ tutaj miałam duży apetyt i myślę, że miałam prawo, żeby go mieć. Chciałam jechać na mistrzostwa Europy. Szczerze mówiąc myślałam, że po hali będzie to dla mnie kwestia formalności. Jak widać nic nie jest pewne. Zaraz po Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie, w ostatnim biegu, nabawiłam się małej kontuzji, która na początku była zlekceważona. Ciągnęła się długo za mną. W końcu wszystko sprawdziłam, później było długie leczenie, troszeczkę więcej straciłam z treningu. Właściwie nie mogłam normalnie przygotować się do sezonu i tak wyszło...
Przed sobotnim memoriałem pisałaś na swoim fanpage'u, że bieżnia jaką wyłożyli na Stadionie Narodowym jest twarda. Jak widać po wyniku to nie pomogło w starcie na 100 metrów.
Powiem tak... To nie jest kwestia bieżni. Nie ma co szukać wymówek. A jeśli chodzi o memoriał, to miałam dziesięciodniowe wakacje i wróciłam z nich totalnie na luzie. Z biegu eliminacyjnego jestem bardzo zadowolona. Zwłaszcza z dobrego wyjścia z bloku. Później trochę zabrakło. Było widać, że miałam tą przerwę. Nie spodziewałam się nie wiadomo jakich wyników. Ogólnie z eliminacji jestem zadowolona, a z finału już mniej.
anett: Sezon powoli dobiega końca. Jesteś zadowolona ze swoich startów?
Anna Kiełbasińska: Jestem po mistrzostwach Polski, byłam troszeczkę zawiedziona tym sezonem, ponieważ tutaj miałam duży apetyt i myślę, że miałam prawo, żeby go mieć. Chciałam jechać na mistrzostwa Europy. Szczerze mówiąc myślałam, że po hali będzie to dla mnie kwestia formalności. Jak widać nic nie jest pewne. Zaraz po Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie, w ostatnim biegu, nabawiłam się małej kontuzji, która na początku była zlekceważona. Ciągnęła się długo za mną. W końcu wszystko sprawdziłam, później było długie leczenie, troszeczkę więcej straciłam z treningu. Właściwie nie mogłam normalnie przygotować się do sezonu i tak wyszło...
Przed sobotnim memoriałem pisałaś na swoim fanpage'u, że bieżnia jaką wyłożyli na Stadionie Narodowym jest twarda. Jak widać po wyniku to nie pomogło w starcie na 100 metrów.
Powiem tak... To nie jest kwestia bieżni. Nie ma co szukać wymówek. A jeśli chodzi o memoriał, to miałam dziesięciodniowe wakacje i wróciłam z nich totalnie na luzie. Z biegu eliminacyjnego jestem bardzo zadowolona. Zwłaszcza z dobrego wyjścia z bloku. Później trochę zabrakło. Było widać, że miałam tą przerwę. Nie spodziewałam się nie wiadomo jakich wyników. Ogólnie z eliminacji jestem zadowolona, a z finału już mniej.
niedziela, 24 sierpnia 2014
Robert Urbanek: "Medal był zaskoczeniem"
Tegoroczny brązowy medalista
mistrzostw Europy, okrzyknięty następcą Małachowskiego, wielka nadzieja
polskiej lekkoatletyki. To określenia, które kojarzą się z naszym
rozmówcą. Robert Urbanek w sobotę wziął udział w 5. Memoriale Kamili
Skolimowskiej. Dyskobol zechciał opowiedzieć o swoim sukcesie w Zurichu,
o sobotnich zawodach, a także o siatkówce.
anett: Piotr Małachowski odgryzł się za mistrzostwa Europy i tym razem to on był o jedną pozycję lepszy.
Robert Urbanek: Cały czas razem rywalizujemy. Było blisko, ale się nie udało. Taki jest sport i trzeba umieć także przegrywać. Jestem zadowolony z dzisiejszego wyniku, ponieważ naprawdę przyzwoicie rzuciłem.
Pierwszy raz Memoriał Kamili Skolimowskiej odbył się w takiej atmosferze, przy tak licznej publiczności. Mógłby pan ocenić zawody od strony organizacyjnej?
Mityng był super zorganizowany. Mam nadzieję, że na Stadionie Narodowym częściej będą odbywały się takie mityngi. Brakuje u nas tego typu widowisk, żeby popularyzować lekkoatletykę. Jest to bardzo ważne i uważam, że takie zawody powinny się częściej odbywać.
Jest pan świeżo upieczonym brązowym medalistą mistrzostw Europy. Jest to dla pana zaskoczeniem?
Było to trochę zaskoczenie, ale także to zasługa mojej formy, ponieważ trzymałem dobry poziom przez całe zawody. Gdzieś w głowie z tyłu myślałem o medalu, ale wiedziałem, że trzeba będzie go zdobyć. Udało się.
anett: Piotr Małachowski odgryzł się za mistrzostwa Europy i tym razem to on był o jedną pozycję lepszy.
Robert Urbanek: Cały czas razem rywalizujemy. Było blisko, ale się nie udało. Taki jest sport i trzeba umieć także przegrywać. Jestem zadowolony z dzisiejszego wyniku, ponieważ naprawdę przyzwoicie rzuciłem.
Pierwszy raz Memoriał Kamili Skolimowskiej odbył się w takiej atmosferze, przy tak licznej publiczności. Mógłby pan ocenić zawody od strony organizacyjnej?
Mityng był super zorganizowany. Mam nadzieję, że na Stadionie Narodowym częściej będą odbywały się takie mityngi. Brakuje u nas tego typu widowisk, żeby popularyzować lekkoatletykę. Jest to bardzo ważne i uważam, że takie zawody powinny się częściej odbywać.
Jest pan świeżo upieczonym brązowym medalistą mistrzostw Europy. Jest to dla pana zaskoczeniem?
Było to trochę zaskoczenie, ale także to zasługa mojej formy, ponieważ trzymałem dobry poziom przez całe zawody. Gdzieś w głowie z tyłu myślałem o medalu, ale wiedziałem, że trzeba będzie go zdobyć. Udało się.
wtorek, 22 lipca 2014
Andrea Ranocchia: "Chcę być dobrym kapitanem"
Początkujący kapitan zespołu Serie A, obrońca, wielokrotny reprezentant Włoch… Postarałam się o ekskluzywny wywiad z Andreą Ranocchia, który zechciał odpowiedzieć mi na pytania dotyczące nowej funkcji, doświadczeń boiskowych, a także polskich kibiców. Po raz pierwszy w Polsce kapitan Interu Mediolan! Zapraszamy do lektury.
Fot: Майоров Владимир |
sobota, 17 maja 2014
Mamed Khalidov: "Będę czujny i uważny"
Nadszedł ten dzień! Już w dzisiejszy
wieczór będziemy świadkami kolejnej gali Konfrontacji Sztuk Walki.
W walce wieczoru zobaczymy największą gwiazdę polskiego MMA - Mameda
Khalidova, który stoczy pojedynek z Maiquelem Falcao. Sprawdźcie co
fighter z Olsztyna miał do powiedzenia przed tym starciem.
Fot: anett |
środa, 14 maja 2014
Borys Mańkowski: "Zawsze jest coś, co może być zaskoczeniem"
poniedziałek, 12 maja 2014
Podsumowanie zmagań "Inżynierów"
piątek, 2 maja 2014
Aslambek Saidov: "Nie będę się oszczędzać"
W jednej z najważniejszych walk
majowej gali KSW27 wystąpi Aslambek Saidov, który ponownie zmierzy się
z Borysem Mańkowskim o pas. - Nie chciałbym stracić tego trofeum -
powiedział w rozmowie ze mną Saidov.
niedziela, 27 kwietnia 2014
Rafał Buszek: "Dobrze, że będzie piąty mecz"
Indykpol AZS Olsztyn po sobotniej
porażce nie schował głowy w piasek. W niedzielnym meczu podopieczni
Krzysztofa Stelmacha wyszli w pełni zmobilizowani i wygrali spotkanie.
Tym samym przedłużyli walkę o piąte miejsce. - Może i dobrze, że będzie
ten piąty mecz. Będzie to bardziej sprawiedliwe - mówił po meczu Rafał
Buszek.
anett: Gratuluję zwycięstwa. Mam wrażenie, że wygraliście ten mecz już w trzecim secie.
Rafał Buszek: Można tak powiedzieć. Wygraliśmy, bo graliśmy dzisiaj dużo lepiej niż wczoraj. Rozpoczęliśmy nieco ospale. Niby wygraliśmy pierwszego seta, ale to nie była nasza gra. Tak naprawdę dopiero po tej dziesięciominutowej przerwie powoli wracaliśmy do naszej gry.
Mieliście krótką przerwę między meczami. Udało wam się coś jeszcze przećwiczyć?
Nie ma szans, żeby przećwiczyć, czy poprawić jakieś elementy, ponieważ jest już koniec sezonu. To są ostatnie mecz i teraz można bazować tylko na tym, co się do tej pory wypracowało przez całe ligowe rozgrywki.
anett: Gratuluję zwycięstwa. Mam wrażenie, że wygraliście ten mecz już w trzecim secie.
Rafał Buszek: Można tak powiedzieć. Wygraliśmy, bo graliśmy dzisiaj dużo lepiej niż wczoraj. Rozpoczęliśmy nieco ospale. Niby wygraliśmy pierwszego seta, ale to nie była nasza gra. Tak naprawdę dopiero po tej dziesięciominutowej przerwie powoli wracaliśmy do naszej gry.
Mieliście krótką przerwę między meczami. Udało wam się coś jeszcze przećwiczyć?
Nie ma szans, żeby przećwiczyć, czy poprawić jakieś elementy, ponieważ jest już koniec sezonu. To są ostatnie mecz i teraz można bazować tylko na tym, co się do tej pory wypracowało przez całe ligowe rozgrywki.
Dawid Gunia: To była gra bez podtekstów
piątek, 11 kwietnia 2014
Danusia Urbanik: "Przełknęłam już gorycz porażki"
Od Halowych Mistrzostwa Świata - Sopot
2014 minął już miesiąc. Postanowiliśmy jednak wrócić do tych zawodów.
W Sopocie, swój debiut na tak dużej imprezie sportowej zaliczyła jedna
z naszych utalentowanych biegaczek - Danusia Urbanik. Sprawdźcie
jak dziś wspomina turniej i jakie ma plany na zbliżający się sezon.
fot. Aleksandra Szmigiel-Wiśniewska |
Bartłomiej Grzechnik: "Chcę pokazać rywalom, że mogę być lepszy"
Czarni Radom prowadzą zaciętą
rywalizację z AZS-em Politechniki Warszawskiej w rywalizacji o piąte
miejsce. W walce do dwóch zwycięstw prowadzą podopieczni Jakuba
Bednaruka. Jednak radomianie zapowiadają, że u siebie tanio skóry nie
sprzedadzą.
Mecze pomiędzy warszawskim AZS-em i drużyną Roberta Prygla zawsze dostarczają wielkich emocji. Derby Mazowsza do tej pory wygrywali radomscy siatkarze. Jednak "Inżynierowie" postanowili odgryźć się przeciwnikom za rundę zasadniczą. Dlatego też wygrali pierwsze spotkanie w bitwie o piąte miejsce.
Mimo porażki, "Czarni" zagrali całkiem dobry mecz. Szczególnie dobrze wypadli w drugim secie, gdzie mieli kilkupunktową przewagę. Jednak stracili ją na korzyść przeciwników i ostatecznie przegrali tą partię. - Ciężko określić co się stało. Gdybyśmy wiedzieli co się stało, to byśmy to naprawili. Zacięliśmy się w jednym ustawieniu. Straciliśmy kilka punktów i to się przełożyło na naszą dalszą grę. Przegraliśmy tego drugiego seta z bardzo niekorzystnym dla nas wynikiem. Cóż można powiedzieć... Będziemy dalej trenować i walczyć. Zobaczymy z jakim skutkiem - wyjaśniał po meczu Bartłomiej Grzechnik.
Mecze pomiędzy warszawskim AZS-em i drużyną Roberta Prygla zawsze dostarczają wielkich emocji. Derby Mazowsza do tej pory wygrywali radomscy siatkarze. Jednak "Inżynierowie" postanowili odgryźć się przeciwnikom za rundę zasadniczą. Dlatego też wygrali pierwsze spotkanie w bitwie o piąte miejsce.
Mimo porażki, "Czarni" zagrali całkiem dobry mecz. Szczególnie dobrze wypadli w drugim secie, gdzie mieli kilkupunktową przewagę. Jednak stracili ją na korzyść przeciwników i ostatecznie przegrali tą partię. - Ciężko określić co się stało. Gdybyśmy wiedzieli co się stało, to byśmy to naprawili. Zacięliśmy się w jednym ustawieniu. Straciliśmy kilka punktów i to się przełożyło na naszą dalszą grę. Przegraliśmy tego drugiego seta z bardzo niekorzystnym dla nas wynikiem. Cóż można powiedzieć... Będziemy dalej trenować i walczyć. Zobaczymy z jakim skutkiem - wyjaśniał po meczu Bartłomiej Grzechnik.
niedziela, 6 kwietnia 2014
Artur Szalpuk: "Na każdy mecz jesteśmy zmotywowani"
"Inżynierowie" w niedzielnym meczu
pokonali Czarnych Radom i znacznie zbliżyli się do rywalizacji o piątą
lokatę. Po spotkaniu zapytaliśmy powracającego po kontuzji Artura
Szalpuka o jego dyspozycję, podział obowiązków i zbliżające się
zgrupowanie reprezentacji.
Fot: Paweł Kołakowski / pawelkolakowski.pl |
czwartek, 3 kwietnia 2014
Mariusz Pudzianowski o walce z Thompsonem
piątek, 28 marca 2014
Marcin Nowak: "Wychodzimy i wygrywamy"
środa, 26 marca 2014
Wojciech Włodarczyk: "Zrobiłem duży krok do przodu w swojej przygodzie z siatkóweczką"
W poniedziałkowy wieczór Skra
Bełchatów po raz trzeci pokonała warszawski AZS i tym samym
przypieczętowała swój awans do półfinału PlusLigi. Mecz na Torwarze nie
był porywający, ale zdaniem przyjmującego z Bełchatowa najważniejsza
jest skuteczność.
anett: Dwa pierwsze sety oglądałeś z kwadratu dla rezerwowych. Jak ocenisz grę swoich kolegów?
Wojciech Włodarczyk: To nie był mój pierwszy mecz w tym roku, kiedy spędziłem pierwsze sety w kwadracie. Jak to wyglądało? Wyglądało to tak, że prowadziliśmy te dwa pierwsze sety. Nasza gra była w miarę równa. Wynik pierwszej partii nie wskazuje na to, że było nam go łatwo wygrać. W końcówce przeciwnik nas doszedł. Jednak mimo wszystko kontrolowaliśmy dwie pierwsze odsłony. Drugi set wyglądał nawet lepiej niż pierwszy. Pojawiło się trochę rozprężenia, co spowodowało swego rodzaju rozluźnienie przed trzecią partią, w której chcieliśmy zakończyć mecz. Okazało się, że Warszawa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jednak w czwartym już daliśmy z siebie więcej, wygraliśmy i jest awans.
Wszedłeś na boisko w trzecim secie. Początkowo miałeś problemy ze złapaniem rytmu gry, ale później już się rozkręciłeś. Mógłbyś ocenić swój występ?
Wolałbym nie oceniać (śmiech). Set był przegrany, więc nie jestem zadowolony. Gdyby ten set skończył się zwycięstwem, to nawet jakbym miał minus pięć punktów, to i tak byłby zadowolony. Jednak był przegrany, więc nie jestem.
anett: Dwa pierwsze sety oglądałeś z kwadratu dla rezerwowych. Jak ocenisz grę swoich kolegów?
Wojciech Włodarczyk: To nie był mój pierwszy mecz w tym roku, kiedy spędziłem pierwsze sety w kwadracie. Jak to wyglądało? Wyglądało to tak, że prowadziliśmy te dwa pierwsze sety. Nasza gra była w miarę równa. Wynik pierwszej partii nie wskazuje na to, że było nam go łatwo wygrać. W końcówce przeciwnik nas doszedł. Jednak mimo wszystko kontrolowaliśmy dwie pierwsze odsłony. Drugi set wyglądał nawet lepiej niż pierwszy. Pojawiło się trochę rozprężenia, co spowodowało swego rodzaju rozluźnienie przed trzecią partią, w której chcieliśmy zakończyć mecz. Okazało się, że Warszawa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jednak w czwartym już daliśmy z siebie więcej, wygraliśmy i jest awans.
Wszedłeś na boisko w trzecim secie. Początkowo miałeś problemy ze złapaniem rytmu gry, ale później już się rozkręciłeś. Mógłbyś ocenić swój występ?
Wolałbym nie oceniać (śmiech). Set był przegrany, więc nie jestem zadowolony. Gdyby ten set skończył się zwycięstwem, to nawet jakbym miał minus pięć punktów, to i tak byłby zadowolony. Jednak był przegrany, więc nie jestem.
Jakub Kowalewicz: "Każdą porażkę obróć w sukces"
W drugiej walce sobotniej gali KSW26
mogliśmy zobaczyć Jakuba Kowalewicza i Sergeja Grecicho. Zawodnicy bili
się przez trzy rundy, a decyzją sędziów zwycięstwo należało się
Litwinowi. Polak z pokorą przyjął porażkę i zapowiedział, że będzie
walczył i dążył do lepszych rezultatów. Sprawdźcie co Jakub Kowalewicz
miał do powiedzenia tuż po gali.
Fot: Paweł Kołakowski / www.pawelkolakowski.pl |
niedziela, 23 marca 2014
Michał Andryszak: "To swoista magia"
sobota, 22 marca 2014
KSW26: Kto wygra walkę wieczoru?
"Kto wygra walkę wieczoru?" - takie właśnie pytanie zadałam uczestnikom gali KSW26. Sprawdźcie jak odpowiadali trenerzy oraz uczestnicy sobotniej gali.
Michał Matela przed walką z Jayem Silvą
Marcin Różalski: "Zmiana przeciwnika nie ma znaczenia"
Piotr Jeleniewski: "MMA jest nieprzewidywalne, a to przekleństwo trenerów"
Podczas gali KSW26 zobaczymy aż trzech
podopiecznych jednego z najlepszych trenerów MMA - Piotra
Jeleniewskiego. Szkoleniowiec zechciał nam opowiedzieć o przygotowaniach
Anzora Azhieva, o szansie Jakuba Kowalewicza, a także o walce wieczoru.
piątek, 21 marca 2014
Anzor Azhiev: "Postaram się wygrać"
Artur Sowiński: "Mam pewne zwycięstwo"
Jedną z najbardziej wyczekiwanych walk
gali KSW26 jest pojedynek Artura Sowińskiego z Anzorem Azhievem.
Poprzednie ich starcie nie zostało rozstrzygnięte. Teraz czas wyjaśnić
kto jest najlepszy w wadze piórkowej.
anett: Jak ocenisz okres przygotowawczy do walki z Anzorem Azhievem?
Artur Sowiński: Przygotowania przepracowałem dobrze. Na szczęście kontuzji brak. Trenowałem nie tylko u siebie w Katowicach, ale również w Bielsku, Łodzi, dwukrotnie w Witkowie. Dziękuję wszystkim chłopakom, którzy mnie dojeżdżali, pomagali mi, trenowali i sparowali ze mną.
A nad którym elementem pracowałeś najintensywniej?
Nad każdym. To jest MMA i może się wszystko wydarzyć. Anzor też jest zawodnikiem młodym, który ciągle się rozwija, więc starałem się pracować nad wszystkim.
anett: Jak ocenisz okres przygotowawczy do walki z Anzorem Azhievem?
Artur Sowiński: Przygotowania przepracowałem dobrze. Na szczęście kontuzji brak. Trenowałem nie tylko u siebie w Katowicach, ale również w Bielsku, Łodzi, dwukrotnie w Witkowie. Dziękuję wszystkim chłopakom, którzy mnie dojeżdżali, pomagali mi, trenowali i sparowali ze mną.
A nad którym elementem pracowałeś najintensywniej?
Nad każdym. To jest MMA i może się wszystko wydarzyć. Anzor też jest zawodnikiem młodym, który ciągle się rozwija, więc starałem się pracować nad wszystkim.
Jakub Kowalewicz: "Niech wygra lepszy"
Kamila Porczyk: "Od zawsze byłam wojownikiem"
KSW 26: Materla vs. Silva face to face
W czwartkowe popołudnie byliśmy
świadkami panelu dyskusyjnego z udziałem Michała Materli i Jaya Silvy.
Zawodnicy tym razem się nie kłóciło, ale mocnych słów również nie
zabrakło.
czwartek, 20 marca 2014
Martin Lewandowski: "Materla vs. Silva to główne ciacho wieczoru"
środa, 19 marca 2014
Jay Silva przed walką z Materlą
Już 22 marca będziemy mogli obejrzeć
ostatni odcinek telenoweli "Materla vs. Silva". Amerykanin jak zwykle
jest pewny siebie i liczy na wysoki poziom sobotniego pojedynku.
poniedziałek, 17 marca 2014
Mutaz Barshim i jego "dziękuję bardzo"
Jednym z lekkoatletów, który już kilka lat temu mnie urzekł jest młody Katarczyk, który reprezentuje swój kraj w skoku wzwyż. Mutaz Barshim został złotym medalistą 15. Halowych Mistrzostw Świata - Sopot 2014. Sprawdźcie co miał do powiedzenia po zawodach.
Ostatniego dnia zawodów odbywających się w Sopocie mieliśmy okazję oglądać najlepszych skoczków wzwyż na świecie. Wśród nich nie zabrakło również zawodnika z Kataru, który podbił serca nie tylko Polaków, ale również pozostałych kibiców.
Mutaz Barshim w finale skakał bezbłędnie. Rozstrzygającą wysokość (2.38 m) pokonał już w pierwszej próbie. Ta sztuka nie udała się rosyjskiemu lekkoatlecie - Ivanowi Uchovi, który zaliczył tą wysokość dopiero w trzecim skoku. To zadecydowało o kolejności medali. Złoto powędrowało do Katarczyka, natomiast Rosjanin musiał otrzeć łzy srebrem.
Ostatniego dnia zawodów odbywających się w Sopocie mieliśmy okazję oglądać najlepszych skoczków wzwyż na świecie. Wśród nich nie zabrakło również zawodnika z Kataru, który podbił serca nie tylko Polaków, ale również pozostałych kibiców.
Mutaz Barshim w finale skakał bezbłędnie. Rozstrzygającą wysokość (2.38 m) pokonał już w pierwszej próbie. Ta sztuka nie udała się rosyjskiemu lekkoatlecie - Ivanowi Uchovi, który zaliczył tą wysokość dopiero w trzecim skoku. To zadecydowało o kolejności medali. Złoto powędrowało do Katarczyka, natomiast Rosjanin musiał otrzeć łzy srebrem.
piątek, 14 marca 2014
Anna Kiełbasińska: "Nie wolno siebie skreślać, tylko trzeba wierzyć"
W półfinale biegu na 60 metrów kobiet,
podczas 15. Halowych Mistrzostw Świata mogliśmy oglądać dwie nasze
reprezentantki. Jedną z nich była Anna Kiełbasińska, która mimo braku
awansu do finału jest zadowolona ze swojego występu. - Wyrównałam rekord
życiowy i jest równa forma, więc nie ma nic lepszego - podsumowała
sprinterka.
Fot: anett |
Justyna Kasprzycka: "Za bardzo chciałam"
Po 15. Halowych Mistrzostwach Świata
można rzec, że skok wzwyż to koronna dyscyplina naszych lekkoatletek.
W finałowym konkursie zobaczyliśmy dwie nasze reprezentantki. Kamila
Lićwinko została złotą medalistką zawodów, natomiast Justyna Kasprzycka
uplasowała się tuż za podium.
Czwarte miejsce nie było szczytem marzeń Justyny Kasprzyckiej. Polka miała duże szanse na lepszy rezultat, ale ostatecznie nie udało jej się wskoczyć (i to dosłownie) na podium. - Oczywiście jest niedosyt. Jest mi trochę przykro, bo liczyłam, że jednak to podium było blisko. Starałam się o medal i jest duży niedosyt - komentowała tuż po finale zawodniczka.
Czwarte miejsce nie było szczytem marzeń Justyny Kasprzyckiej. Polka miała duże szanse na lepszy rezultat, ale ostatecznie nie udało jej się wskoczyć (i to dosłownie) na podium. - Oczywiście jest niedosyt. Jest mi trochę przykro, bo liczyłam, że jednak to podium było blisko. Starałam się o medal i jest duży niedosyt - komentowała tuż po finale zawodniczka.
środa, 12 marca 2014
Blanka Vlasić: "Cieszę się, że byłam w Sopocie"
Wielka gwiazda skoku wzwyż - Blanka
Vlasić, pojawiła się na 15. Halowych Mistrzostwach Świata - Sopot 2014.
Chorwatka mimo słabego miejsca jest zadowolona z udziału w zawodach. -
Wysokość nie jest taka jakbym chciała, ale wracam do formy -
skomentowała skoczkini wzwyż.
Reprezentantka Chorwacji podczas finału skoku wzwyż oddała trzy poprawne skoki. Zawodniczka nie przekroczyła jednak wysokości 1.97 m. Ostatecznie zakończyła rywalizację z wynikiem 1.94 m i z tym rezultatem uplasowała się na szóstej pozycji. - Było dobrze. Powoli wracam na dobrą drogę. Myślę, że na dzień dzisiejszy najważniejsze jest to, że udało mi się wykonać poprawne skoki. Wysokość jeszcze nie jest taka jakbym chciała, ale wracam do formy. Skakałam dwa dni w normie, nie doznałam żadnych urazów, więc jest okej - podkreślała Blanka Vlasić.
Reprezentantka Chorwacji podczas finału skoku wzwyż oddała trzy poprawne skoki. Zawodniczka nie przekroczyła jednak wysokości 1.97 m. Ostatecznie zakończyła rywalizację z wynikiem 1.94 m i z tym rezultatem uplasowała się na szóstej pozycji. - Było dobrze. Powoli wracam na dobrą drogę. Myślę, że na dzień dzisiejszy najważniejsze jest to, że udało mi się wykonać poprawne skoki. Wysokość jeszcze nie jest taka jakbym chciała, ale wracam do formy. Skakałam dwa dni w normie, nie doznałam żadnych urazów, więc jest okej - podkreślała Blanka Vlasić.
Dariusz Kuć: "Jestem zadowolony"
Polacy bardzo dobrze spisywali się
w kwalifikacjach 15. Halowych Mistrzostw Świata. Jedną z "perełek"
okazał się Dariusz Kuć, który miał ogromne szanse na awans do finału
biegu na dystansie 60 metrów. Sprinter zakończył swój udział
w mistrzostwach na półfinale. - Gdybym wyrównał rekord życiowy
z kwalifikacji, to pobiegłbym w finale - tłumaczył zawodnik.
anett: W poprzedniej naszej rozmowie powiedziałeś, że nie popełnisz błędu przy starcie. Z mojej perspektywy wyglądało, że tego błędu nie było, ale jak to wyglądało z twojego punktu widzenia?
Dariusz Kuć: Szczerze mówiąc to doszły mnie właśnie słuchy, że nie było błędu, ale będę musiał to na spokojnie przeanalizować. Mi się wydawało, że lekko zostałem w bloku. Końcówka też nie była taka jakbym chciał. Podczas półfinału czułem się trochę gorzej, ale nie wiem czym to było spowodowane. Było blisko... Gdybym wyrównał rekord życiowy z kwalifikacji, to pobiegłbym w finale. Bardzo chciałem zakończyć mistrzostwa i sezon halowy finałem i niestety niewiele zabrakło. Podobnie było na mistrzostwach świata w Moskwie w 2006 roku, kiedy też nie wszedłem do finału.
anett: W poprzedniej naszej rozmowie powiedziałeś, że nie popełnisz błędu przy starcie. Z mojej perspektywy wyglądało, że tego błędu nie było, ale jak to wyglądało z twojego punktu widzenia?
Dariusz Kuć: Szczerze mówiąc to doszły mnie właśnie słuchy, że nie było błędu, ale będę musiał to na spokojnie przeanalizować. Mi się wydawało, że lekko zostałem w bloku. Końcówka też nie była taka jakbym chciał. Podczas półfinału czułem się trochę gorzej, ale nie wiem czym to było spowodowane. Było blisko... Gdybym wyrównał rekord życiowy z kwalifikacji, to pobiegłbym w finale. Bardzo chciałem zakończyć mistrzostwa i sezon halowy finałem i niestety niewiele zabrakło. Podobnie było na mistrzostwach świata w Moskwie w 2006 roku, kiedy też nie wszedłem do finału.
poniedziałek, 10 marca 2014
Anna Rogowska: "Myślę o igrzyskach"
Remigiusz Olszewski: "Mimo wszystko się cieszę"
W sobotnim półfinale biegu
na dystansie 60 metrów mężczyzn pobiegł Remigiusz Olszewski. Polak
pobiegł w pierwszym starcie. Nasz reprezentant z czasem 6.66 sekund
przybiegł na metę jako ostatni.
Tuż po swoim biegu było widać, że polski sprinter nie był zadowolony ze swojego rezultatu. - Po biegu bez szału... 6.66 tylko, a liczyłem na szybsze bieganie. Mimo wszystko cieszę się, że pobiegłem w półfinale. Ogólnie te mistrzostwa mogę uznać za udane - podsumował Remigiusz Olszewski.
W początkowej fazie biegu Polak utrzymywał tempo rywali. Jednak w końcówce znacznie ten dystans się wydłużył. Zdaniem zawodnika była to wina startu. - Sam start nie jest generalnie najlepszy. Jak się dobrze nie wejdzie w bieg, to później ciężko utrzymać tą prędkość. Myślę, że to na końcu było zdecydowanie widać - ocenił sprinter.
Tuż po swoim biegu było widać, że polski sprinter nie był zadowolony ze swojego rezultatu. - Po biegu bez szału... 6.66 tylko, a liczyłem na szybsze bieganie. Mimo wszystko cieszę się, że pobiegłem w półfinale. Ogólnie te mistrzostwa mogę uznać za udane - podsumował Remigiusz Olszewski.
W początkowej fazie biegu Polak utrzymywał tempo rywali. Jednak w końcówce znacznie ten dystans się wydłużył. Zdaniem zawodnika była to wina startu. - Sam start nie jest generalnie najlepszy. Jak się dobrze nie wejdzie w bieg, to później ciężko utrzymać tą prędkość. Myślę, że to na końcu było zdecydowanie widać - ocenił sprinter.
Omo Osaghae: "Czuję się niesamowicie"
W niedzielnym finale biegu na 60
metrów przez płotki mężczyzn byliśmy świadkami zaciętej rywalizacji
amerykańsko-francuskiej. W tej walce o złoto lepszy okazał się Omo
Osaghae. Amerykanin uzyskał najlepszy czas zanotowany w tym roku
na świecie.
Sprinter po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium. Nic więc dziwnego, że nie ukrywał swojej radości. - Jestem bardzo szczęśliwy. To mój pierwszy złoty medal. Ciężko na niego pracowałem, a dzisiaj okazało się, że treningi nie poszły na marne. To dla mnie niezwykle udane mistrzostwa. Nie do końca byłem pewien swojej dyspozycji, ale mocne przygotowania zaprocentowały. Czuję się niesamowicie - mówił tuż po biegu Omo Osaghae.
Sprinter po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium. Nic więc dziwnego, że nie ukrywał swojej radości. - Jestem bardzo szczęśliwy. To mój pierwszy złoty medal. Ciężko na niego pracowałem, a dzisiaj okazało się, że treningi nie poszły na marne. To dla mnie niezwykle udane mistrzostwa. Nie do końca byłem pewien swojej dyspozycji, ale mocne przygotowania zaprocentowały. Czuję się niesamowicie - mówił tuż po biegu Omo Osaghae.
Patryk Dobek: "Nikogo się nie obawiamy"
Męska sztafeta 4x400 metrów awansowała
do finału. Polacy uzyskali najlepszy czas sezonu, co w klasyfikacji
generalnej dało im czwarte miejsce.
Dariusz Kuć: "W półfinale nie zawalę startu"
W sobotnim półfinale biegu na 60
metrów zobaczymy Dariusza Kucia. Nasz zawodnik w kwalifikacjach pobił
własny rekord życiowy i zapowiadał, że w dzisiejszym konkursie pobiegnie
jeszcze lepiej.
piątek, 7 marca 2014
Justyna Święty: "Jestem pozytywnie nastawiona"
W sobotnim finale biegu na 400 metrów
zobaczymy Justynę Święty. Polka z czasem 52.97 sekund zakwalifikowała
się do walki o medale. - W finale postaram się o jak najlepszy rezultat -
zadeklarowała nasza reprezentantka.
David Storl: "Tomek dzielnie walczył o podium"
Adam Kszczot: "Mierzę w złoty medal"
Angelika Cichocka: "Zależało mi na tym, żeby wygrać"
Tomasz Majewski: "Finał to zupełnie inny konkurs"
Małgorzara Holub: "Popełniłam błąd taktyczny"
Justyna Święty: "Myślałam, że rywalki będą poza zasięgiem"
środa, 5 marca 2014
Michał Potera: "Super byłoby wygrać choć jeden mecz ze Skrą"
Ten tydzień bardzo dobrze rozpoczął
się dla warszawskiego AZS-u, który w poniedziałkowy wieczor odniósł
zwycięstwo w ostatnim meczu rundy zasadniczej. Wygrana z BBTS-em
Bielsko-Biała była kropką nad "I" awansu do play-offów. - Musieliśmy ten
mecz wygrać za trzy punkty, co nam się udało - podsumował po meczu
libero Politechniki.
Fot: anett |
poniedziałek, 3 marca 2014
Maciej Fijałek: "Najlepsze momenty jeszcze przed nami"
BBTS Bielsko-Biała rundę zasadniczą
zakończył porażką. W pierwszej fazie rozgrywek PlusLigi bielszczanie
triumfowali zaledwie trzy razy. O krótkie podsumowanie dotychczasowych
występów swojej drużyny oraz o przegranym meczu z Politechniką zechciał
opowiedzieć rozgrywający - Maciej Fijałek.
Fot: NiceSport.pl |
wtorek, 18 lutego 2014
Nicolas Uriarte: "Fajnie się tutaj gra"
Po 21. kolejkach PlusLigi Skra
Bełchatów jest liderem ligowej tabeli. W ostatni weekend pokonała
na wyjeździe warszawski i AZS 3:0. - Chcemy wygrywać kolejne mecze
i utrzymać pierwsze miejsce - komentował po meczu rozgrywający Nicolas
Uriarte.
Fot: Wiktoria Traskiewicz / www.facebook.com/wikstraskiewiczphotography |
Subskrybuj:
Posty (Atom)